Właściciel
Do upojenia alkoholowego wszystkim jeszcze brakowało.
Usiadł więc przy jakimś pustym stoliku i zaczął podsłuchiwać rozmów sąsiadów(lepszego określenia nie znalazłem) . Może będą o czymś ciekawym rozmawiać.
Właściciel
Jedynym somsiadem (:V) był kupiec i jego Ork, choć obaj milczeli, gdyż Ork był całkiem spity, albo tylko na takiego wyglądał, a kupiec niezbyt miał ochotę gadać sam do siebie. Nordowie również rozmawiali, ale głównie w swoim języku, z którego gówno rozumiałeś. W sumie najgłośniej rozmawiały Krasnoludy.
Przypomniał sobie o powozie. Wyszedł szukając go.
Właściciel
Był w stajni, ktoś domyślił się, by schować go przed śniegiem i wiatrem.
//Zapomniało mi się o nim. //
No więc spokojny ruszył znów do karczmy. Znów wybrał pusty stolik, tyle że tym razem w innej części. Znów podsłuchiwał.
Właściciel
I znów to samo, z tym że Krasnoludy były podpite tak, aby zacząć śpiewać różne piosenki.
Starał się je zrozumieć, ewentualnie jeżeli piosenki były rytmiczne, to nawet nie starał się rozumieć o czym są.
Właściciel
Język krasnoludzki był dla Ciebie zupełnie niezrozumiały, czasem wyłapałeś tylko jakieś przekleństwo.
Siedział tak, dopóki ktoś nie zaczął opowiadać jakiś legend. Wtedy się tam dosiadł.
Właściciel
Czyli szykuje się dłuuugie siedzenie, bo Krasnoludy i Elfy idą spać, a Nordowie opuścili lokal.
Meh. Poszedł spać do swojego pokoju.
Właściciel
//Zerowa ciekawość na to, gdzie Nordowie udali się wieczorem? Ok...//
Trafiłeś tam i zasnąłeś, budząc się nazajutrz.
//Po1. Zapomniało mi się. Po2. Myślałem, że nastałe, czyli drugie wynika z pierwszego. //
No to wrócił do karczmy.
//Inni też byli w tej dolinie i jak sobie radzili bez tej karczmy? Piszę to skrótowo. //
Właściciel
//Jeśli masz na myśli kupców, to jakoś sobie radzili, zakładając obozy, choć te mogły być napadane przez białe wilki, śnieżne niedźwiedzie, Lodowych Gigantów czy Nordów. A sami Nordowie mają w sumie wyje**ne na to czy karczma jest, czy jej nie ma. W końcu ich domem jest tundra.//
Wszystko po staremu, nawet Nordowie byli.
//A gracze? //
Poszedł do lady.
-Można to co wczoraj?
Właściciel
//Jakoś nikt tu nie zawitał, poza Vaderem, ale on był członkiem dobrze wyekwipowanej ekspedycji.//
- Renifera? Pewnie, pełno się tu tego szlaja.
Właściciel
Karczmarz też, zapewne na coś złotego i okrągłego.
Dał.
//Myślałem, że potem się płaci. //
Właściciel
//"Karczmarze to szczwane bestyje, gnoje czekają, aż dasz złoto, żebyś z flaszką albo żarciem im z karczmy nie spie**olił" - nieznany z imienia Krasnolud//
Dałeś, on wziął i ruszył do kuchni, by przekazać zamówienie.
Właściciel
Czekasz więc, a owe czekanie opłaciło się, gdy znów dostałeś kawał pieczonego renifera.
Właściciel
Smak niezbyt zmienił się od tego pierwszego razu.
Zrobił to co wczoraj wieczorem. Czyli chciał podsłuchać.
Właściciel
Krasnoludy gadały właśnie o czymś iście konspiracyjnym szeptem, a wydaje się to co najmniej podejrzane.
Zaczął mocniej się wsłuchiwać, starając się nie wzbudzać podejrzeń. //Czemu mam wrażenie, że to nie będzie ciekawe? //
Właściciel
//Nie wiem, bo to będzie ciekawe.//
Niewiele mogłeś usłyszeć, co najmniej nieco głośniej wypowiedzianych przekleństw oraz słowa: Elfy i podróż.
//Czej, to krasnoludy z tej bandy? //
Zobaczył, czy może dosiąść się bliżej. Chciał też się jakoś upewnić czy go widzą, zwracają na niego uwagę...
Właściciel
//Ci, z którymi umówiłeś się na wspólną podróż do Dekapolis? Tak.//
Bliżej nie masz jak się dosiąść, ale są tak pochłonięci rozmowami, że pewnie nawet Cię nie zauważają.
Postarał się podejść jak najbliżej. Oczywiście rozglądał się za resztą bandy. Jakby kogoś zauważył, to od razu wrócił by na miejsce równie cicho.
Właściciel
Wszystkie Krasnoludy były w tym samym miejscu i jak na razie nie usłyszałeś nic ciekawego.
Właściciel
W końcu jeden Cię dostrzegł.
- Czego ku*wa?
-Przechodziłem.
Poszedł dalej.
Właściciel
Poszedłeś, a oni wrócili do rozmów.
//Że też jakiejś magii nie umie... //
Dalej przy krasnoludach udawał, że coś go w nodze zabolało. Usiadł więc gdzieś w ich okolicy. I podsłuchiwał.
//Jak ja uwielbiam kombinować. //
Właściciel
Podejrzliwi brodacze tym razem kontynuowali rozmowę w swoim języku.
Siedział tak przez chwilę, po czym wstał i ruszył dalej, udając, że kuleje.
Właściciel
Aktorstwo pierwsza klasa.
Usiadł gdzie indziej i znów podsłuchiwał.
Właściciel
Niezbyt wiele mogłeś podsłuchać, bo poszli do swoich pokoi.
W sumie robił tak cały dzień, dopóki nordowie nie wyszli.
Właściciel
Akurat zaczęli zbierać się w południe, zapewne na polowanie.
Poszedł więc za nimi, biorąc swój sprzęt.
Właściciel
Wziąłeś go, oni byli dużo dalej, a do tego jak na razie nie obdarzyli Cię zainteresowaniem.
Szedł za nimi, czekając aż się rozdzielą.
Właściciel
Rozdzielenie się było najsłabszym z możliwych pomysłów, ubicie Yeti, białego wilka lub śnieżnego niedźwiedzia było łatwiejsze w grupie.
//Z tego co pamiętam, to pisałeś, że rozchodzą się po lesie. Możliwe, że pomyliłem z czymś innym.