Macie jakąś fobię, lęk, których nie możecie się wyzbyć, jakkolwiek mocno byście nie próbowali?
Ja osobiście mam już tylko jedną "fobię". A konkretnie - boję się ujeżdżać konie.
Związane jest to z moimi przygodami za dzieciaka, kiedy mój wujek, właściciel ziemski, postanowił posadzić mnie na koniu. Koń okazał się jednak młody, głupi i do kitu, i po kilku krokach, które przeszedł ze mną na grzbiecie, wypi#erdolił się na glebę, przygniatając w ten sposób moją nogę. Chyba prawą, ale nie jestem pewny.
Moja rekonwalescencja fizyczna trwała kwadrans, jakimś cudem nic mi się nie stało, tylko trochę bolało.
Ale nigdy nie doszedłem całkowicie do siebie i ilekroć widzę konia, omijam go szerokim łukiem, a kiedy jestem w posiadłości mojego wuja, zawsze się obawiam, że może mu się coś ubzdurać i mnie znów posadzi na konia, a ja nie będę mógł odmówić, co się już kilkakrotnie zdarzało.
Może jeszcze kiedyś będę bez strachu o własne życie ujeżdżał kopytne, na razie wolę samochody.
A wy czego się boicie?