Okręt pirata, członka frakcji o tej samej nazwie, Jacka Szramy.
Pierwotnie był to kuter, lecz został zaadaptowany na potrzeby pirackiego rzemiosła, a mianowicie jego burty obito stalową blachą, dodano dodatkową ładownię na łupy i skromną celę dla ewentualnych więźniów, a także uzbrojenie. W jego skład wchodzi: sześć ciężkich karabinów maszynowych (po trzy na burtę), jeden wielkokalibrowy karabin maszynowy na dziobie oraz lekkie działko kalibru dwudziestu milimetrów na rufie, umieszczone na obrotowej platformie, dzięki czemu może prowadzić teoretycznie ogień wszędzie. Poza tym jest tu kwatera kapitana, która niewiele różni się od kwater załogi, mesa, toalety, skład amunicji i broni oraz spiżarnia. "Gawron" służy przede wszystkim do ataków na słabo bronione statki spotkane na morzu oraz nadmorskie osady, bo już lepiej uzbrojony statek może posłać go na dno, nie wspominając o dedykowanych okrętach wojennych.
Jack lustrował właśnie lornetką wręczoną mu przez pierwszego oficera okolice zachodniego brzegu Afryki oraz morze, szukając wzorkiem jakiegokolwiek celu.
Właściciel
Na aktualnych wodach nie było widać żadnego innego statku poza Gawronem, jedynie na brzegu widniała mała plamka jakiejś osady ocalałych.
Tak więc dalej się tam wpatrywał, by dostrzec jakieś szczegóły.
Właściciel
Siedem hat, dwie łodzie, ogrodzeni od lądu murem z blachy. Brama była pilnowana przez kilku ludzi i psa.
//Są już w zasięgu broni "Gawrona," czy ten musi jeszcze podpłynąć.//
//Powinno być "działko", a nie "działo".
//Poprawiłę, Danteł.//
No to kazał podpłynąć, w międzyczasie szukając wzrokiem pierwszego oficera.
Właściciel
Zauważyłeś go. Aktualnie przydzielał amunicję reszcie załogi. Prawdopodobnie również zadania.
No to podszedł do niego.
- Ostatnio Ty dowodziłeś abordażem, więc tym razem moja kolej, żeby poprowadzić załogę. - powiedział mu. - Mamy jakiś pistolet na flary lub coś w ten deseń, abym mógł zasygnalizować Wam otwarcie i wstrzymanie ognia?
Właściciel
W odpowiedzi podał ci pistolet i cztery flary do niego.
-Oczywiście, każdy z nas jest gotowy.
//Mogę sobie wybrać dwa kolory tych flar?//
- No dobra, więc jak wystrzelę czerwoną to strzelacie, a jak zieloną to przerywacie ogień. Zbierz oddział do zejścia na ląd. - powiedział jeszcze, a on sam poszedł po swego Skiesa.
Właściciel
Skies był tam gdzie zawsze, czyli przed celą dla jeńców. Oddział przygotował się i tylko czekali, aż będą mogli wkroczyć do akcji.
Gwizdnął na niego i wrócił na główny pokład, czekając aż ten dołączy. Później ustawił się razem z resztą oddziału, a właściwie to na jego czele, jak na kapitana przystało.
Właściciel
A zwierzątko było już tuż obok.
No to pora czekać na desant.
Właściciel
-Kapitanie, jak blisko podpłynąć?
//A mam tu jakąś szalupę?//
- Podpłyńcie na tyle, żebyście mieli ich w zasięgu działka i karabinów maszynowych. Wtedy spuścimy szalupę.
Właściciel
-Tak jest!
Podpłynęli, a następnie za kapitana spuścili szalupę.
Wsiadł, za nim Skies, a później reszta załogi. Następnie kazał wiosłować do brzegu, jakieś pół kilometra od osady.
Właściciel
I ruszyli. Jakieś 5 minut i będzie można zejść suchą stopą na ląd.
///Liczba załogi i ilość w szalupie?
//Najpierw powiedz ile tej załogi mogę mieć maksymalnie.//
//No to dwadzieścia pięć łącznie i może z dziesięciu w szalupie, plus moja postać i Skies.//
Pozostaje sprawdzić uzbrojenie i czekać.
Właściciel
Broń gotowa do użycia, jeden z was odpalił silnik i zaczęliście tam płynąć. Skies wyglądał na takiego, któyry miał ochotę rzucić się pierwszy na cywili.
Ci, którzy zostali obsadzili już broń na Gawronie.
Pozostaje czekać, aż dobiją do brzegu.
Właściciel
W końcu dobiliście. W tej małej osadzie było jakieś 30-35 ludzi, bo wszyscy wyszli naprzeciwko wam. Łącznie z kobietami, starcami i dziećmi.
No to wyszli z łodzi, zostawiając jednego człowieka na niej, tak w razie czego. On sam natomiast stanął na czele grupy.
- Kto jest Waszym przywódcą? - rzucił krótko, mierząc każdego wzrokiem i trzymając od nich Skiesa na dystans.
Właściciel
Przed szereg wyszedł facet w podniszczonych ubraniach i niebieskim kapeluszu.
-Ja nim jestem.
- Miło. Ja jestem kapitanem tych oto ludzi i statku, który stoi na kotwicy niedaleko. Warto dodać, że nie tylko my jesteśmy uzbrojeni, ale ten statek też i zacznie do Was strzelać na mój znak. Jasne?
- Plan był taki, żeby napaść Was, część zabić, resztę wziąć w niewolę, osadę podpalić, a wcześniej zabrać wszystko, co się da, ale że sami się poddaliście to raczej nie wypada mi przejść od razu do takich radykalnych środków.
Właściciel
Pomimo faktu, że większość się cofnęła już przez same słowa, to przywódca nawet nie mrugnął.
- Tak więc możemy się dogadać. Masz jakieś propozycje? - spytał, kierując swe słowa właśnie do przywódcy.
Właściciel
On jedynie powtórzył swoje pytanie.
-Czego chcesz?
- Na dobry początek zapasów.
- Jedzenie, woda, medykamenty, a jeśli macie broń i amunicję to też nie pogardzimy.
Właściciel
W odpowiedzi zawował kogoś, kto był za jego plecami. Wyszedł chłopiec, który podał mu plecak z przymocowanym FN Scar. Plecak został oddany tobie.
Właściciel
-Wystarczy nam, że regularnie spłacamy pożyczkę u Davy'ego.
Właściciel
-Davy Jones.
Wtedy pamięć Szramy postanowiła łaskawie ujawnić, gdzie ten pseudonim już słyszał. Albowiem był to jeden z pięciu największych piratów świata po apokalipsie, posiadającego wielką flotę i mnóstwo ludzi gotowych oddać za niego życie. Jeden z załogi Gawrona zbliżył się do kapitana. Po cichu powiedział to, co mu leżało na sercu.
-Nie chcę nic mówić, ale teraz to my mamy problem. Jones to osoba, którą warto mieć po swojej stronie, a nie po przeciwnej.
- Trzeba było tak od razu. - burknął i odrzucił mu plecak, a następnie zebrał całą załogę, by załadować się an szalupę i podpłynąć do Gawrona.
Właściciel
Miejscowi wrócili do siebie, ale wielu jeszcze obserwowało Gawrona. Udało się wszystkim wrócić na Gawrona. Na statku oficer zadał te pytanie, które musiało paść.
-Coś się stało kapitanie?