Właściciel
Najprawdopodobniej, ale lepiej się odwrócić do niego.
Odwrócił się do owej osoby.
-Jesteś ten cały Tomasz z którym mam iść, tak? -Spytał się tej osoby gdy ta do niego podeszła.
Właściciel
-Im szybciej, tym lepiej. Plan znasz.
Właściciel
Tomasz ruszył przodem, narzucając ekspresowe tempo.
Właściciel
-Wiesz pewnie o swoim zadaniu, ale nie wiesz o moich umiejętnościach, dla tego też obawiasz się o swoje życie. Mam rację?
-Tak trochę. Szczerze to nigdy nie byłem "przynętą", więc trochę obawiam się że to spie*dole i skończe jako ser.
Właściciel
-Jeszcze nie było takiej sytuacji, że dwukrotnie trafiłem w swojego.
-Sokole oko się znalazło. -Rzekł to żartobliwym tonem.
-Czym da się strzelać i zabić.
Właściciel
-Znałem kolesia, który strzelał bronią palną z łuku, gdy mu się kończyła amunicja.
-Nah. Zazwyczaj przegrywam zakłady.
Właściciel
-Czyli nie możesz stwierdzić, że "ściemniam"
-Zakład. O magazynek do Tec-9-tki.
-Nie. Jeden, albo automatycznie przyznajesz mi rację.
Właściciel
Nagle Tomasz gwałtownie popchnął go za budynek, a później sam się tam rzucił. Od razu odpowiedział nerwowym szeptem.
-Leż i milcz! Zbliża się.
Leży wraz z Tomaszem. Nie raczy nawet głośno oddychać.
Właściciel
W końcu zauważył, że niebo pociemniało, a wrakom pojazdów włączyły się alarmy. Chwilę później zauważył wielką, czarną masę, która poruszała się po ulicy pochłaniając wszystko, co się na niej znajdowało. Nawet w pewnych miejscach odrywała asfalt.
Właściciel
Potwór minął ich kryjówkę i zniknął za najbliższym zakrętem, Tomasz wyglądał na cholernie zaniepokojonego.
-To tak zwana Miażdżyca. Nasi chłopcy mieli to zabić, daliśmy im nawet rakietnice. Ale to żyje, więc chłopaki to trupy.
-Skoro to coś grasuje w mieście to możemy mieć przej*bane.
Właściciel
-Na szczęście nas już minęło i nie jest w tej części miasta, do której idziemy.
-Miejmy nadzieję, że na to się nie natkniemy. Ruszajmy z powrotem.
Ostrożnie wstał z kryjówki.
Właściciel
-Raczej dalej przed siebie.
-Miałem na myśli bardziej "ruszajmy dalej"...ugh, nieważne.
Zaczęli iść.
Właściciel
A i owszem. Kierowali się w stronę (co ciekawe) meczetu.
Właściciel
-Z tego budynku będę strzelał.
-A ja ci będę robił za mysz na kota...dobra, to gdzie mam iść?
Właściciel
-Zostań na dole, krótkofalówkę masz?
Wyciągnął z kieszeni dotąd (uznajmy) schowaną krótkofalówkę.
-Pewnie
Właściciel
//Może być.
-A więc idę.
Ruszył do budynku, by tam znaleźć drabinę na dach.
Wyjął swój Tec-9. Stoi tak na dole, trzymając zabezpieczonego tec-9 by przypadkowo nie wypalił.
Właściciel
Po paru minutach zauważył snajpera na dachu. Ten pomachał, później wrócił na pozycję.
A więc tak stoi. Jeśli coś niepokojącego bądź godnego powiedzenia tamtemu to zrobił to przez krótkofalówkę.
Właściciel
W końcu się odezwał.
-Co tak stoisz? Weź w coś strzel i powoduj ogólny hałas.
-Nie ma problemu.
Strzelił w jeden z samochodów, włączając alarm.
-Pasuje?
Właściciel
Alarm się nie włączył.
-Nie! Rozmontowaliśmy co przydatne w samochodach wieki temu!
Rzucił kamieniem w jedno z okien, by je stłuc i narobić sporego hałasu.
Zaloguj się
