Właściciel
Podszedł, a następnie założył kajdanki.
-Z tego właśnie powodu.
Wstał. W myślach ma już scenariusz, jak prawdopodobnie zgnije w czterech kantach celi.
-Tak, wiem. A czego chcesz?
-Um...dobra?
Idzie w kierunku Rózy, jak mu nakazano.
-Z góry ci mówię, że...będzie parę "małych" utrudnień po drodze.
Właściciel
-Mieszkam tutaj od dwóch lat, więc...
Uznajmy, że dotarli do tej barykady, w której ma postać zrobiła szparę.
-O tym właśnie mówiłem.
Właściciel
-Ruszymy inną drogą, idź prosto.
Idzie prosto, jak ten wódochlej rzekł.
Właściciel
Dotarliście do Róży, a on dodatkowo popchnął, by zmusić do wejścia do budynku.
Wchodzi do środka, przecież i tak nie ma wyjścia.
Właściciel
Charlie
Poprowadził cię do schodów do piwnicy.
-Na dół.
-Mam przeje*ane.
Idzie na dół.
Właściciel
Piwnica to było jedno pomieszczenie z plastikowym krzesłem pośrodku.
Właściciel
Charlie
Nieznajomy przywiązał go do krzesła.
W myślach odmawiał zdrowaśkę.
Właściciel
Charlie
Jeżeli Bóg istniał w tym świecie, musiał być bardzo leniwy.
Czeka na przebieg wydarzeń.
Właściciel
Charlie
Założono ci worek na głowę.
Właściciel
Ktoś wszedł do pomieszczenia.
-A ten to kto?
-Nie wiem, nowy jest. I próbował uciec z miasta.
-Ma coś on na swoją obronę?
Właściciel
Charlie
-Tej, to było pytanie do ciebie nowy.
-Bo ja wiem? Chciałem się stąd wyrwać.
Rzekł to obojętnie.
Właściciel
-Nie, nie, stąd nie można się wyrwać.
-Czyli jestem skazany tu się kisić do końca żywota?
Właściciel
-Nie no, możesz pracować dla nas.
-No dobra. Mogę "dołączyć" do was.
W myślach: "Czemu ja do ch*ja to robię?!"
Właściciel
-Oj, nie ma tak że powiesz i już jesteś.
-To czego jeszcze chcesz bym zrobił, ruska bambaryło?
Powiedział to ciupkę zdziwiony.
Właściciel
I za te słowa dostał w ryj.
(uznajmy, że tekst w --->"<---- to jego myśli)
No oberwał jak oberwał.
"Takie kozaki a ku*wa zakładają torbę na łeb by bić."
-Czego wy do cholery chcecie bym zrobił.
Właściciel
-Wyeliminujesz dla nas kilka mutantów.