Właściciel
Stał na ulicy, gotowy ruszyć na randkę z przeznaczeniem.
Moderatorka
Wobec tego ruszył na nią.
Właściciel
Nie obrazisz się, jeśli zmienię jego miejsce zamieszkania? Zmiana Tematu
Właściciel
Z biblioteki trafiłeś na ulicę. Już niemal całkiem się ściemniło.
Wobec tego najlepiej byłoby udać się z powrotem do motelu i tam odpocząć. Jednakże jakiś czas nie miał już niczego w pysku, więc postanowił udać się do jakiegoś lokalnego baru, w końcu każde miasto ma taki. Liczył, że poza czymś do żarcia i łykiem piwka lub czegoś w tym rodzaju zdoła dobrać się do jakichś ciekawych informacji.
Właściciel
Limbo, ach Limbo! Zmiana Tematu!
Właściciel
Już się ściemniło, byłeś nawet świadkiem zapalenia się lamp ulicznych.
Znowu zapalił papierosa, i idąc w stronę północnej części lasu, rozmyślał o dziwnym przekazie radiowym przeznaczonym tylko dla jego uszu.
Właściciel
Najpewniej wiązało się to z tym znamieniem na twoim oku. Po chwili znalazłeś się na granicy lasu.
Poprawił pas nośny karabinu szturmowego i wkroczył między drzewa.
Właściciel
Ty przez ten cały czas miałeś przy sobie kałacha? Zmiana Tematu!
Moderatorka
Bartuś
Dotarłeś do samochodu. Sprawiał wrażenie, że wcale się za chwilę nie rozpadnie. To chyba dobrze, nieprawdaż? Względnie był spokój. Trudno powiedzieć, czy to dobrze, czy źle.
// Dzięki Abby <3 //
Wsiadł do auta, włożył kluczyk do stacyjki... I wtedy dopadła go mała rozkmina: Gdzie tutaj jest stacja paliw? By to sprawdzić wpisał hasło do map Google.
Właściciel
Najbliższa stacja paliw była na... parkingu sklepu Eldersona. Innymi słowy, po drugiej stronie ulicy.
//...
...
...
Nie było to zapisane tam. //
Schował telefon do kieszeni, przekręcił kluczyk w stacyjce. Chyba przydałoby się zatankować. Przejechał na drugą stronę ulicy.
Właściciel
Stacja, o ile można tak nazwać ten jeden dwustronny dystrybutor, stojący na tyłach parkingu, była pusta. Jedynie w małym budyneczku, mającym być pewnie kasą, paliło się światło.
Podjechał pod odpowiedni dystrybutor, napełnił bak paliwem //załóżyłem samoobsługe // I poszedł do tej budki zapłacić.
Właściciel
W środku spał młody chłopak, a jego twarz była oświetlana przez miotające obrazy z powieszonego nad ścianą telewizora starego typu.
Obudził chłopaka.
- Zapłacić chciałem.
Właściciel
Prawie spadł z krzesła ze strachu. - O, ok. Przepraszam, ale miałem ciężki dzień i.... - Zdjął na chwile okulary i przetarł zmęczone oczy. - Który dystrybutor? -
- Spoko. Zaraz, chwilę, muszę zerknąć - odchylił się by zobaczyć numer dystrybutora.
Właściciel
Z dwojga złego to była dwójka.
- Dwójka. - Powiedział gdy był już spowerotem w normalnej pozycji a nie w jakimś dziwnym odchyle. Sięgnął po portfel.
Właściciel
- Dwadzieścia dolarów. - Powiedział sprawdzając odczyt na starym liczniku.
Wyjął z portfela podaną kwotę i zapłacił.
Właściciel
- Dziękuje. - Powiedział i schował pieniądze do kasy.
- Dobranoc - odszedł do auta. Usiadł za kierownicą, odjechał od dystrybutora i spojrzał na zegarek.
Właściciel
Za kilka minut nastanie dwudziesta trzecia.
To czas jechać. Włączył radio, konkretnie To nocne i pojechał w las do radiostacji. Że niby trudny teren? Od tego właśnie są auta terenowe.
Właściciel
Auto terenowe dobrze sprawdza się w terenie, ale nie przewidziałeś jednego: Las był tak gęsty, że twoja terenówka zablokowała się już po dwóch minutach jazdy.
- Nosz ku*wa. - Spróbował wycofać. - Ku*wa, trzeba kupić crossa.
Właściciel
Wycofując, uderzyłeś w wystającą gałąź i stłukłeś sobie prawy kierunkowskaz.
- Ja pie**ole. - Ostrożnie wyjechał z lasu.
Właściciel
Wróciłeś na drogę, bez kolejnych uszkodzeń. Nie mniej jednak kilka krzaków w które się wpakowałeś, porysowało ci karoserie.
Ch** z tym i tak była porysowana. - Pomyślał i wyszedł z auta. Tym razem włączył nawigację dla samochodów terenowych (jest coś takiego) zaznaczył mniej więcej punkt, w którym była radiostacja i sprawdził czy jest jakaś wyznaczona trasa. Wkońcu ktoś mógł tutaj wyznaczyć jakąś pasująca drogę do radiostacji, nie będącą na zwykłych mapach, ponieważ może to nie być droga.
Właściciel
Była jedna trasa, ale musiałbyś zostawić samochód pięć kilometrów wcześniej. I najpierw pojechać autostradą do Kanady. Warto też uwzględnić fakt, że nie miałeś pojęcia gdzie radiostacja może być na mapie.
Z myślą "pie**ole tę robotę" porzucił auto na parkingu i poszedł do radiostacji na pieszo. Po drodze kopnął mocno jakieś drzewo co raczej nie było zbyt mądre. Więc lekko kulejąc ruszył dalej.
Właściciel
Złamałeś sobie palec. Zmiana tematu!
Właściciel
Wyszedłeś na ulicę, ciemną i tajemniczą, jak to zwykle bywa w takich miasteczkach,
Właściciel
- Tak właściwie to czemu chcesz zobaczyć ten kamieniołom? - Zapytał gdy już wyszliście.
- Przecież szcham mi to miejsce zachwalałeś...że takie inspirujące i zacichszne...tak mówiłeś..- Odpowiedziała łamanym językiem, wskazując na Frankly'ego.
// Przepraszam, nie jestem domyślnym człowiekiem ;-; //
Właściciel
- No tak, racja. - Zmieszał się odrobinę. - Jesteś pisarką tak? Opowiedz mi o swoich książkach. -
- Książkach..? A żeby to były książki! Jedną napisałam tylko, o eskimosach, i jasny ch*j (!) strzelił moją wenę. Tyle już czasu jeżdżę i szukam..- Przybliżyła się do barmana i położyła na jego ramieniu dłoń, bynajmiej nie delikatnie:
- Ale ty znajdziesz mi wenę...! -
Właściciel
- Zrobię co w mojej mocy. - Odpowiedział flirciarsko. Wziął cię pod ramie, i spacerowym krokiem udaliście się w stronę lasu.
A ona, idąc, wspierała się nim. Po chwili poszukała papierosów w kieszeni.
Właściciel
Znalazła całe pół paczki tanich fajek.
Wyciągnęła jedną i zapaliła.
- Pięęękna noc...- Zamaszystym ruchem wskazała niebo
Właściciel
- Nie tak piękna jak ty... - Odpowiedział tekstem tak oklepanym, że mógłby nim popędzać konia.
- A weź przestań...- Szturchnęła go otwartą dłonią po przyjacielsku w ramię, samej zataczając się koło niego.
Właściciel
- Coś słabą masz głowę widzę. - Zaśmiał się