Posiadłość rodziny Wolffe

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jednak siedzenie tu również nastręcza niebezpieczeństw. - zaoponowała. - Podobno Milicja i Armia nie dają już sobie rady z Orkami i Nieumarłymi.

Avatar FD_God
-To nie lepiej czekać na wsparcie ze stolicy? W dodatku w tym mieście jest nie tylko Milicja i Królewscy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Najemnicy to szumowiny dbające tylko o siebie, tak jak Bandyci i Ci cali Wolni Strzelcy. O Orkach nie wspomnę.

Avatar FD_God
-Nie należy kogoś skreślać tylko dlatego, że walczy o własne dobro. Przecież nieumarli nie będą z jakiegoś powodu gardzić ich mięsem i ich nie zabiją, tkwią w tym samym w czym tkwimy my. No i jak wiadomo są jeszcze Łowcy, których tutaj jest niebywale niewiele. Opuszczanie miasta to zły plan, większa jest szansa na śmierć poza nim, niż w najbezpieczniejszej dzielnicy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Ojciec postanowił to jednak przemyśleć, ale pamiętaj o tym, co Ci powiedziałam. Musisz być zawsze gotów do drogi.

Avatar FD_God
-Nie ma mowy, ja tutaj zostaję. W dodatku co za różnica jest między stolicą, a tym miejscem? Z waszej perspektywy nadal będzie to samo, tylko z odrobinę mniejszym zagrożeniem ataku.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Stolica się odradza. - odpowiedziała. - Nasze towary, zabrane stąd, będą tam warte majątek.

Avatar FD_God
-Jakoś tak jestem do tego słabo przekonany. Osobiście wolałbym czekać, aż armia królewska wparuje do Lavalek i wspomoże obecne siły, niż że teraz będzie wiele osób chciało uciec do stolicy natrafiając na bandytów i nieumarłych.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Cóż, z ojcem musimy to jeszcze przemyśleć, ale żadne z nas nie może decydować za Ciebie.

Avatar FD_God
-No i dobrze, póki sytuacja nie ustabilizuje się przynajmniej na trakcie stolica, a Lavalek to ja nie zamierzam stąd się ruszać.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- To Twoja ostateczna decyzja?

Avatar FD_God
-O ile pod drzwi naszej posiadłości nie podejdą trupy lub orkowie, to tak.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Skinęła głową i po chwili odeszła.

Avatar FD_God
-Ech, muszę coś wypić.- Powiedział wstając od stołu, a następnie udał się do swojego pokoju do swojego barku, z którego wyjął butelkę miodu, odkorkował ją i upił z niej kilka łyków siadając na swoje łóżko.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Po chwili było Ci błogo z racji alkoholu i wilczej skóry na łóżku.

Avatar FD_God
-No i co tu robić... Na polowanie mi się nie chce...- Siedząc tak spojrzał za okno starając się jakoś ocenić porę dnia.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wczesne popołudnie.

Avatar FD_God
-Zobaczę co na zewnątrz się dzieje.- Powiedział do siebie, a następnie przywdział swój skórzany pancerz i opuścił swój pokój pierw odkładając jeszcze alkohol do barku, no i na koniec opuścił cały dom i udał się na dzielnicę. Nie zapomniał też rzecz jasna o zabraniu swojego miecza.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Zmiana tematu. Zaczynasz.//

Avatar Kuba1001
Właściciel
FD_God:
Wróciłeś spokojnie do swej posiadłości, lecz coś się zmieniło. A mianowicie pod murami pełno było Zombie, na szczęście już martwych, a to dzięki interwencji Twoich zakontraktowanych Najemników i Wolnych Strzelców. Choć, jak widziałeś po trupach, kilku zapłaciło za to najwyższą cenę.

Avatar FD_God
Był zdenerwowany prawie na tyle, że wypuścił z rąk butelki, ale jakoś utrzymał je w ręce i podbiegł do nich.
-Co tu się ku*wa opie**oliło?! Skąd się wzięli nieumarli w środku dzielnicy?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Ch*j wie, szefie. - powiedział dowodzący strażą człek, nieznacznie salutując. - Ale daliśmy radę.

Avatar FD_God
-Straty poza widocznymi tutaj jakieś się odbyły?- Powiedział przyglądając się martwym, zarówno sojusznikom jak i martwym, tym drugim w przypadku, by wiedzieć z kim walczyli dokładnie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Doliczyłeś się trupów pięciu swych strażników oraz, co najmniej, dziesięć razy więcej Nieumarłych. Byli to sami szeregowi Piechurzy Zombie.
- Nie, straciliśmy tylu, ilu widać.

Avatar FD_God
-Mieli jakąś rodzinę? Wypada ich powiadomić o zgonie, jeśli jacyś się znajdą... Jak nie to trzeba spalić.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Spalimy i tak, nasi szykują już stos. I nie wiem czy mieli rodzinę.

Avatar FD_God
-W takim razie najpewniej się nie dowiemy. Gdzie zamierzacie ich spalić?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Myślę, że gdzieś poza granicami miasta, jak zwykle.

Avatar FD_God
-Dobra, no to bierzcie się za to, o ile nie chcecie pierw odpocząć po takim starciu... Nadal nie mam pojęcia skąd wzięło się ich tylu, niepostrzeżenie taka grupa ma sobie chodzić? Niedorzeczność...- Powiedział kręcąc głową, a następnie udał się do wnętrza swojego domu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Pojawili się znienacka! - krzyknął jeszcze za Tobą dowódca, a później odszedł, zapewne by przekazać rozkazy. Natomiast Ty spokojnie trafiłeś do domu.

Avatar FD_God
-Dupa, nie znienacka... Ktoś musiał ich tutaj przywlec, wróg, bez wątpliwości...- Powiedział jeszcze, a następnie udał się do swojego pokoju.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tam również trafiłeś bez problemu.

Avatar FD_God
W swoim pokoju też postanowił odłożyć w bezpieczne miejsce zebrany alkohol, a następnie opuścił pokój i rozejrzał się za matką czy ojcem, tym drugim w pierwszej kolejności.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Najlepiej było sprawdzić w jego gabinecie.

Avatar FD_God
Udał się tam, może było dość szczęścia, że go tam zastanie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Gabinet był zamknięty od wewnątrz.

Avatar FD_God
-Ojcze, otwórz...- Powiedział stając przed drzwiami licząc, że ten to zrobi, bo najpewniej w środku był i to usłyszał.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Sporo czasu minęło, nim wreszcie usłyszałeś szczęk otwieranego zamka. Gdy wszedłeś do gabinetu zauważyłeś swego ojca siedzącego w wysokim fotelu. Patrzył przez okno na panoramę miasta, a do Ciebie odwrócony był plecami.

Avatar FD_God
-Ojcze, co ma znaczyć ten jawny atak na naszą posiadłość?- Powiedział, gdy już wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Kto dopuścił się czegoś takiego? No i z jakiego powodu?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nieumarli. - odpowiedział. - Zrobili to w biały dzień, pojawili się jakby znikąd.

Avatar FD_God
-Tyle to i ja zdążyłem wydedukować widząc martwych strażników przed domem i kilkadziesiąt tych zgnilizn... One nie pojawiają się znikąd, ktoś je tutaj podesłał.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Niby kto? - spytał. - Przecież nie mają jakiejś własnej władzy, żyją tylko po to by jeść i zabijać.

Avatar FD_God
-Co nie znaczy, że ktoś nie potrafiłby ich "hodować" Zwyczajnie ogłuszyłby takiego i trzymał w jakiejś celi, a potem ich tylko użył w celu "przypadkowego" ataku... Naraził się ojciec komuś?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jeść i zabijać... - powtórzył niemalże mechanicznie, ignorując Twoje pytanie. Jednakże po chwili chrząknął i powiedział: - Nie przypominam sobie.

Avatar FD_God
-Ojcze, skup się... Od tego może być zależne czy znowu nie padniemy ofiarą jakiegoś ataku, a wolę tego uniknąć, bo następnym razem nasi najemnicy mogą nie mieć tyle szczęścia.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie, nie naraziłem się nikomu. - powiedział po kilku minutach szperania w pamięci. - A Ty?

Avatar FD_God
I w tej chwili właśnie coś w nim pękło, zacisnął jedynie pięść i zęby.
-Zajmę się nim.- Powiedział, krótko i zaraz wyszedł z gabinetu ojca, a następnie pokierował się do wyjścia z domu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie zareagował w żaden sposób, a Tobie nikt nie stanął na drodze, więc opuściłeś swe lokum.

Avatar FD_God
Zdecydowanie zdenerwowany czym prędzej ruszył na targ w starej dzielnicy, a tam rozejrzał się za tym felernym sprzedawcą skór.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Zmiana tematu. Zacznij.//

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku