Właściciel
Niestety, nie odpowiedział. Z piętra jednak usłyszałeś głos matki:
- Ojca nie ma! - krzyknęła. - Pojechał w interesach.
-No to będę musiał to gdzieś odłożyć, bo cholerstwo ciężkie.- Poprawił ową skórę na barku, po czym udał się do swojego pokoju, będzie przez ten czas ta skóra pięknie przyozdabiać jego łóżko.
Właściciel
Pokój był taki sam jak rano, tyle, że nieco czystszy.
-Ach, kochana Emilia.- Powiedział śmiejąc się lekko, a następnie rozłożył wilczą skórę na swoim łóżku. Zdjął swój rynsztunek oraz pancerz zostając w samych normalnych ubraniach, zaś po tym uwalił się na swoje łóżko ciężko wzdychając.
Właściciel
Było wygodnie, skóra wilka była zadziwiająco lśniąca, gładka i przyjemna w dotyku, jak na taką bestię.
-Ach, niech no się pochwalę.- Uśmiechnął się do siebie, po czym założył ręce za głowę i powiedział. Emilio, pozwól no proszę do mojego pokoju.- Powiedział głośniej, by panienka mogła usłyszeć jego prośbę.
Właściciel
Usłyszałeś jej szybkie kroki i po chwili stanęła w drzwiach.
- Tak? - spytała, ale nim odpowiedziałeś, jej wzrok odnalazł wilczą skórę. - Och! Co to jest?
-Takie to monstrum upolowałem, nawet nie wiedziałem, że takie bydle może się znajdować za miastem. Czuję, że doszło tu do jakiejś mieszaniny wilkołaka z wilczycą, a wtedy wyszło na świat to... No, ale będzie za tę skórę niemała fortuna.
Właściciel
- A jak go zabiłeś? - zapytała, ale nagle podziw zniknął z jej twarzy i ukazał się strach. - Zranił Cię? - zapytała z troską.
-Ogólnie to on był jeszcze ze swoją bandą trzech pozostałych, słabszych wilków. Na szczęście jak tylko padł to nawet nie próbowali walczyć tylko zaczęli uciekać ile sił w łapach. A jak go pokonałem? No pierw nawet nie pozwoliłem mu zadać sobie ciosu, kusza zdecydowanie się przydała...- Zarechotał nieco zamykając oczy. Może chcesz zobaczyć jakie wygodne te futro?- Powiedział klepiąc dłonią miejsce obok siebie.
Właściciel
Kiwnęła głową i usiadła dość niepewnie.
-Proszę bardzo, poczuj jak przyjemne w dotyku jest to futro. Szkoda, że jego posiadacz był raczej nieprzyjemny.
Właściciel
- Rzeczywiście, wspaniałe. - powiedziała, gładząc je ręką.
-Normalnie jak twoje dłonie.- Zaśmiał się nieco. Rzecz jasna mam na myśli gładkość.- Powiedział chcąc nieco sprostować wypowiedź.
Właściciel
Zrozumiała, ale mimo to parsknęła perlistym śmiechem.
-Tak w zasadzie to co robiłaś pod moją nieobecność? Zauważyłem, że tutaj wysprzątałaś, dziękuję za to.- Powiedział posyłając kobiecie uśmiech.
Właściciel
- Właściwie to tylko posprzątałam. I pomogłam przy obiedzie.
-Ach, w sumie niedługo pora obiadowa. Zasłużyłaś, więc chyba na chwilę odpoczynku, co?- Powiedział przesuwając się nieco na bok łóżka, było dwuosobowe, więc raczej z niego nie spadł. Połóż się zatem i odpocznij sobie.- Dodał jeszcze.
Właściciel
- No nie wiem, mam jeszcze coś do zrobienia... - odparła, wyraźnie się wahając.
-A cóż to za rzecz? Zawsze możesz chyba zrobić to później, nie?- Powiedział wzruszając ramionami.
Właściciel
- Pora obiadowa już za chwilę, więc właściwie powinnam wrócić do pracy.
-Ech, jak sobie chcesz...
Właściciel
No i wyszła, by skończy przygotowywać obiad.
//Ty oczekujesz, że tak po prostu wskoczy Ci do łóżka? :V//
//Spokojnie Kuba, wszystko się ułoży.//
Podczas wylegiwania się na skórze postanowił zagwizdać, może chociaż jego pies go tak nie zostawi.
Właściciel
Usłyszałeś jego szczek i odgłos łap uderzających o stopnie.
No to lekko się uśmiechając zaczekał, aż pies przyjdzie do jego pokoju, drzwi raczej były uchylone lub zwyczajnie otwarte, więc nie miałby z nimi problemu.
Właściciel
Przez otwarte drzwi bezproblemowo wkroczył do pokoju. Chwilę stał w drzwiach i intensywnie pociągał nosem. Najwidoczniej skóra wilka nadal traciła nim samym.
-No dalej Szarak, chodź tu.- Wyciągnął swoją dłoń w stronę psa nieco nią ruszając.
Właściciel
Po tej zachęcie wyzbył się strachu i wskoczył na łóżko, kładąc się obok Ciebie.
-Ach, dobry pies.- Powiedział głaszcząc zwierzę. Tak leżąc ze swoim psem czekał, aż zacznie się posiłek.
Właściciel
Po pięciu minutach usłyszałeś głos Emilii:
- Obiad!
-Słyszysz Szarak, obiad!- Powiedział do psa specyficznym głosem chcąc go rozbudzić. Dalej, leć!- Powiedział klepiąc go po plecach, by samemu po chwili wstać z łóżka i udać się na posiłek, pies pewnie wyprzedził go o lata świetlne.
Właściciel
Owszem, gdy Ty wkroczyłeś do jadalni, on już obgryzał kości pod stołem. Natomiast na nim stał półmisek owoców, wino, mleko, woda oraz dania na talerzach, czyli świeże ziemniaczki z koperkiem, kapusta kiszona i żeberka.
-Zapach aż ślinka leci.- Zarechotał jeszcze nim usiadł do stołu. Najpewniej służba będzie tutaj rozdawać porcje, więc zaczekał aż przyniosą jego posiłek.
Właściciel
A i owszem, Emilia dała Ci Twoją porcję. Najwidoczniej nikt inny nie zasiądzie do stołu.
-Ciekawe kiedy zejdzie się cała reszta, raczej nie ja jem tylko w tym domu, co?
Właściciel
- Pańska matka wyszła na spacer po terenie wokół posiadłości, a ojciec wróci zapewne jutro lub jeszcze później.
-Dobry powód na przegapienie posiłku...- Odetchnął nieco i począł jeść przygotowany posiłek. Zostawił część żeberek jeszcze dla Szaraka, pewnie nie będzie narzekał na dodatkowy posiłek.
Właściciel
Zjadłeś dość szybko, pies również. Gdy przełykałeś ostatnią porcję, do kuchni weszła Twa matka.
-Czemu się mama nie stawiła nieco wcześniej na posiłek?
Właściciel
- Musiałam coś przemyśleć. - odparła siadając naprzeciwko. - A dobrze wiesz, że najlepiej myśli mi się w ruchu, na świeżym powietrzu.
-No, a co mamie zaprząta teraz głowę?- Powiedział popijając sobie wino o ile takowe nalała mu Emilia.
Właściciel
Wino było, jak zawsze zresztą.
- Właściwie to z ojcem zastanawialiśmy się, czy nie wyjechać.
-A niby dokąd zamierzalibyście się zabrać? W dodatku nawet nie wiem czy bezpieczniej jest jakoś poza miastem.
Właściciel
- Dotarły do nas najnowsze wieści ze świata.
-No to niech mama nie siedzi tak cicho tylko mówi co w trawie piszczy.
Właściciel
- Wieść głosi, że Armia Królewska odbiła tereny wokół stolicy. Że wyzwolili całe centrum państwa. Podobno ponownie położyli trupem dziesiątki tysięcy Nieumarłych.
-To dobra wieść, ale jak ma się Lavalak do stolicy, podróż raczej bezpieczna nie będzie.
Właściciel
- Na ochronę akurat nas stać.
-Mamo, ochrona w tym przypadku kosztowałaby pewnie utrzymanie całego garnizonu. Poza miastem może czaić się nawet nieumarły troll. Gorzej jak będzie przy nim jeszcze spora horda...