Jest to mały tunel który jest zrobiony przez Nieznanego kota... Lecz teraz jest to jakby jego warsztat, trzyma tam mysz na ciężką porę i inne rzeczy, jest to podziemna grota.
Rudy skromnie wyjął lepiącą się glinę, stare, zardzewiałe, lecz ostre trzy noże, i pióra różnych ptaków... Zaczął oblepiać po jednej kropelce tył swoich kikutów i przylepił do nich pióra, przód kikuta oblepił również gliną i przyczepił do niej może...
Właścicielka
Zamglona Róża przyszła do Medyka jej Klanu. Minęły dwa księżyce od walki z Czarną i Rozerwany którzy byli teraz byli więźniami Klanu Pioruna. Kotka miewała ostatnio częste bóle brzucha i spodziewała się dlaczego.
- Witaj Zaginione Zioło...
- Czy coś się stało Zaginiona Różo?
Właścicielka
- Tak. Ostatnio miewam częste bóle brzucha...
- Zostań tutaj. A masz wymioty?
Właścicielka
- Niestety tak.
Była nawet gotowa na diagnozę "Jesteś w ciąży". Zwłaszcza po akcji na klifie. Do warsztatu nagle przyszła trójka kotów. Podróżny, oraz więźniowie Klanu Pioruna.
- Udało się mi oraz Gwiezdnym nawrócić tą dwójkę. Z powrotem są Wojownikami. Żeby później nikt nie mówił, że uciekli, czy coś w tym stylu. Na chwilę ich tu zostawiam, jeśli byś mógł, podaj im jakieś zioła, bo są strasznie osłabieni.
Powiedział Podróżny, po czym odszedł.
- Przepraszam, że cię tak nazywałam Zamglona Różo...
Bąknęła Czarna. Czy Rozerwany też przeprosi? Czy może jeszcze całkowicie się nie zmienił?
Rozerwany wręcz... Stracił głos, dosłownie. Spuścił uszy i podkulił ogon. Podał Rozerwanemu i Czarnej zioła. Położył Zamgloną na kupce liści i podała jej ziarnka maku.
- Idźcie już. Powinno wam się zrobić lepiej. - Powiedział do ,,Niewolników''.
Właścicielka
"Niewolnicy" odeszli. Za to Zamglona była na sto procent pewna.
- Jestem w ciąży, prawda?
Zapytała się dosyć smutnym głosem gdy tamta dwójka odeszła.
- Tak. Prawdopodobnie zaraz urodzisz...
Właścicielka
- Za raz?
Nawet nie wiedziała co powiedzieć. Zaginiony miał rację, ponieważ po chwili poczuła,że ma mokro tylnymi łapami.
- Tak. - Podał jej większą ilość maku.
- Tyle ci chyba wystarczy.
Właścicielka
Raczej wystarczało. Nie było jakiegoś szału podczas porodu pierwszego kociaka. Był czarno-biały, jak jej "ojciec". Była to ona. Nadal pród trwał dalej. Miała urodzić jeszcze jednego kociaka.
// Możesz opisać w następnym poście jaki ma wygląd. Może być twój.
Kociak - znaczy się, mała kociczka. Była szara w czarne plamki.
Właścicielka
Wylizała dokładnie kociaki po czym je nazwała. Jeden cichutko syczał na siostrę która wpychała się przed nią do mleka, więc nazwała ją Syk, a druga miauczała dosyć głośno, więc nazwała ją Sroka. Gdyby mogła je zobaczyć, najprawdopodobniej zobaczyłaby, że imię Sroka idealnie pasuje nawet do koloru futerka koteczki. Kociaki wręcz od razu po wylizaniu powędrowały za zapachem mleka ich matki i zaczęły je ssać.Zamglona była dosyć zmęczona.
- Jakie są śliczne.... - Zaginiony usłyszał dreptanie kota - Roja. Rój był strasznie wychudzony. Jego obroża na nim wisiała.
Właścicielka
Kotka usłyszała kroki jakiegoś kota. Smród krwi zdradzał, że był on z Klanu krwi. Rój! Była zbyt zmęczona by nawet coś powiedzieć.
Popatrzył na medyka. Chyba wiedział czego mu potrzeba.
Właścicielka
Otuliła swoim ogonem kociaki.
Syk znowu zasyczała na Sójkę.
Właścicielka
Zamglona wsłuchiwała się. Nie wiedziała co ma zamiar zrobić Rój.
Właścicielka
Gdy rój wyszedł, ta się uspokoiła i zasnęła, a kociaki razem z nią. Niedawno potem za zapachem przyszedł Podróżny, Złocista, Czarna i Rozerwany, ale po Roju nie było ani śladu nie licząc zapachu.
- Gdzie Rój?! I... Co się tak właściwie dzieje z Zamgloną? Chora jest?
Nie zauważyli kociaków które spały pod puszystym ogonem matki.
- Jeśli nie wiesz to nawet nie nadajesz się na przywódcę wywłoko Białego serca!
Właścicielka
// Tylko Rozerwany, Czarna, Biały i Zaginiony wiedzą, a kociaków nie widać ;-;
- Ma prawo nie wiedzieć! Przecież tylko my wiemy...
Powiedziała Czarna do Zaginionego, spoglądając po chwili na Rozerwanego.
- Masz zamiar powiedzieć Zaginiony? Czy może któreś z nas ma wytłumaczyć Podróżnemu?
- Mów se co chcesz. On i tak nie zrozumie. Z nim trzeba jak z kociakiem.
Właścicielka
- Wypraszam sobie!
Powiedział lekko zdenerwowany Podróżny. Czarna już miała zamiar tłumaczyć mu co było dla Zamglona, ale właśnie kotka o której mówili przebudził a się. Nadal raczej nie miała sił wstać, jednak rozmawiać już mogła. Wyczuła zapachy znanych jej kotów.
- Powiesz tej dwójce co ci było, bo nie są obeznani w temacie?
Spytała się Czarna, ciesząc się, że nie musi tłumaczyć o co się stało kilka księżyców temu. Zamglona nie miała zamiaru o tym rozmawiać ponieważ wspominanie o tym co zrobił Rozerwany... Zamiast powiedzieć, pokazała kociaki zabierając z nich ogon. Podróżny i Złocista byli dosyć zaskoczeni. Po kolorach futerek kociaków można łatwo było zgadnąć kto jest ojcem. Rozerwany mógł poczuć na sobie wzrok kilku kotów. Podróżny wiedział, że kotka nigdy z własnej woli nie zgodziłam się na kociaki z powodu jej ślepoty.
- Możesz mi powiedzieć co to ma znaczyć Rozerwany?!
Czarna go tknęła ogonem by pokazać mu, że ma powiedzieć prawdę.
Powiedzieć? Czy on nie wie że stracił głos? Z jego pyska wydarło się pare urywek słów. Zaginiony machnął ogonem
- Czy ty jesteś głupi Podróżny? On nie umie mówić. Ona poprostu urodziła jego kociaki. - Czekał na jego odpowiedź. Uraził jego dumę.
Właścicielka
- Skoro Rozerwany nie wydusi ani słowa, a ty Zaginiony uważasz Podróżnego za debila, to ja powiem. A więc tak. Szliśmy sobie nad klif by pogadać o naszych planach, a tu Biały i Zamglona se gadają.Więc pomyśleliśmy co by zaszkodziło sprawdzić naszą siłę. Ja powaliłam Białego, a Rozerwany zgw*łcił Zamgloną. Koniec. A mowę zapewne mu odebrało, bo Zamglona jako pierwsza ze zgw*łconych przez niego kotek urodziła jego kociaki. Zazwyczaj je później zabijał, wykrwawiały się z powodu ran lub ich nie zapłodnił. Zmieniliśmy się dzięki tobie i Gwiezdnym, przez co Rozerwany ma teraz wyrzuty sumienia itd.
Wytłumaczyła Czarna. Po chwili kociaki się również obudziły.
- Tak jest.... Tak było. A teraz... Zmglona Różo. Wyjdziesz z Kociakami na dwór a ja pogadam z Podróżnym o pewnej sprawie... Ok?
Właścicielka
Zamglona chociaż ledwo na razie chodziła, wzięła kociaki w pyszczek i wyszła z nimi. Podróżny tylko czekał na to co Zaginiony chciał powiedzieć.
- Przepraszam Podróżny... Chcesz jagód? Sprawią że będziesz piękny i długo będziesz żył... - Podsunął mu pod nos wilcze jagody.
Właścicielka
- Nie jestem taki głupi by zjeść wilcze jagody!
- To są normalne jagody! Spróbuj.
Właścicielka
- Mówię, ci,że nie jestem tępy żeby jeść wilcze jagody!
- Brawo~ A więc teraz zostaje tylko jedno wyjście... - Zaczął walczyć swoimi drewnianymi kikutami, dlatego był silniejszy.
Właścicielka
Kurde, kikutki to noże. F***k. No cóż, wiadomo jak to się skończyło.
- Dlaczego?
Spytała się Złocista wpatrując się w Zaginionego który rozciął wszystkie organy Podróżnego.
- Klan Gromu nanniego nie zasługuje. Przyspieszyłem jego śmierć. Powinien być szczęśliwy. Słuchaj... Jeśli komuś o tym powiesz... Zabiję cię. W gorszy sposób niż jego.
Właścicielka
Kiwnęła głową. Nie chciała być zabita...
- Teraz schowaj gdzieś to ciało. Złocista gwiazdo.
Właścicielka
Poszła zakopać truchło Podróżnego, po czym wróciła. Na szczęście Zamglona przeniosła się do kociarni...
- Teraz powinnaś wybrać zastępce. Złocista Gwiazdo.
Właścicielka
I weź tu wybierz któregoś ze zdrajców... A gdzie jest Biały? Albo inny wojownik?
// Zrobisz nową postać? ;-;
Właścicielka
// A Białego przyprowadzisz? ;-;