Po bombardowaniu Hamburga niemieckie oddziały bardzo chciały dokopać Aliantom za rzeź na cywilach, dlatego też niedaleko z gruzów miasta wybudowano bazę wojskową z tunelami wojskowymi na wzór tych z Iwo Jimy. Żołnierze wroga nazywali ich Desperatami Spod Gruzów lub Hamburskimi Resztkami. Prawda jest taka, że podczas nalotów daninę krwi zapłacili cywile. Oni sami nazywali siebie Ostatnimi Obrońcami Hamburga. Chętnie wspomagali inne niemieckie jednostki operujące w polu i często dawali w kość przechodzącym nieopodal wojsku amerykańskiemu. Po otwarciu artefaktu wiedzieli, że istoty, które kiedyś były ich towarzyszami nie są przyjazne. Bazę założył niejaki desperat z SS, nazywany przez wszystkich Kroenem.

-No to ja mówię Natasza Hitlerowi "Mein Fuhrer, żaden zdrowo szanujący się dowódca nie zaryzykuje atak na silnie ufortyfikowany Rejon, chyba że będzie do tego zmuszony. Proszę o przesłanie posiłków do Normandii, by wzmocnć obronę". Poparł mnie cały niemiecki Sztab generalny, a on co? Wku*wił się, wydarł się na mnie, zdrał insygnie pułkownika, zgedragował do sierżanta i kazał walczyć praktycznie bez broni...-podnosząc ciężary złożone z plecaków jego drużyny.

Korek
- Nic dziwnego, że Rommel wstąpił do konspiracji. Szkoda, że najpewniej nie żyje - odparła.

-Raczej na pewno. Swoją drogą, widziałaś gdzieś "Yellow bitch-a"? Ostatnio lubi się skradać... I dla przypomnienia, artefakt co Ci dał?

Korek
- Nic. Być może dlatego, że nie byłam wtedy w strefie jego działania. Nawet nie chciałabym. Widziałam, jak ludzie pod jego wpływem zmieniają się w potwory. I nie, nie widziałam go.

-Szczęściara... Chwila..-wyciągnął skarpetki "Bitcha", powąchał je i idzie tropem.
-Mam nos jak pies myśliwski.

Korek
Sęk w tym, że nie ma i Japończyka, ani jego rzeczy.

-Dobra, to jest dziwne... Zwykle jego skarpetki zostają... Gdzie jest 4 pluton pancerny?

Korek
- Najpewniej siedzą w hangarze. Tam zawsze zostawiają pojazdy.

-Dzięki.-zamknął przyłbicę, zarzucił swój plecak na plecy, przyszykował Sturgewehra i udał się do ich pozycji. Ale zanim odszedł, powiedział:
-I pamiętaj, lepiej nie drażnić trupów.

Korek
- E tam, więcej jest zabawy! - odparła.
Cóż, w hangarze żołnierzy było dużo. Najbardziej szanowani tutaj prócz Elity, pilotów, czołgistów, oficerów i samego Kroena byli niemieccy spadochroniarze, którzy przebywali tutaj najczęściej. Żołnierzy dużo, więc można wielu z nich zapytać.

-Falsmidjagerzy... No jasne... Elita Elit.-podszedł do jakiegoś spadochroniarza i zasalutował.
-Sierżant Hans von Hohlen, dowódca 15 samodzielnego batalionu pancernego Waffen SS przed Apokalipsą nazywany tak. Nie widziałeś gdzieś Japońskiego żołnierz z amerykańskim plecakiem?

Korek
- Tak szczerze, to widziałem jakiegoś Japończyka/Chińczyka wychodzącego z bazy. Pewno na patrol, bo jak Kroen wyjechał do Berlina, aby uporać się z MZP, to jego miejsce zajął Himmler. Chyba nawet żałuje, że do tej organizacji należał. Chodzi oczywiście o okultystów.

-Ta, pewnie tak... A tak z innej beczki, kto jest twoim dowódcą?

Korek
- Stabsgrefreiter Heckel.

-Gdzie jest? I widzisz Shermana Firefly z takimi jakby namalowanymi skrzydłami? Zbierz swój oddział, wyruszamy na patrol bojowy.

Korek
- Właśnie przed nim stoisz. A i tak na poważnie - wyżej rządzi mną Himmler i Kroen. Jeżeli chodzi o Shermana, to jest ich tu dość dużo. Ale z namalowanymi skrzydłami, to stoi jako pierwszy w rzędzie amerykańskich czołgów. Jeżeli chodzi o patrol, to nie zaszkodzi postrzelać, bo moglibyśmy zacząć nawet do siebie strzelać, aby coś się działo.

-Super, bo chłopcy z AK i Krasnejgwardii za chwilę zaczną do siebie strzelać, a nasza Pantera "Gotha" jeszcze jdnej przepychanki nie zniesie... Najlepiej jest ich na chwilę odseparować. Ilu masz ludzi kapralu?

Korek
- 10, wliczając mnie. Ogólnie dowodzimy dwiema drużynami po 5 osób z dowódcą, ale zazwyczaj jest tylko jeden liczny oddział. Rozdzielamy się tylko w nagłych sytuacjach. Jesteśmy wyposażeni w Stielhdegranate 24, maski gazowe, karabiny maszynowe FG42, MP41 i karabiny samopowtarzalne Gew43 z amunicją Aunschuss Patrone S.s, więc chyba jesteśmy przygotowani.

-Gdzie walczyłeś, tak z czystej ciekawości? To ja zawiadamiam "Husara" i jego ludzi, a także "Aryjczyka"... W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzczcinie a znów na to szczebrzeszanie: "Cóż ma znaczyć to tarzanie"...-powiedział bez chwili zająknięcia się.

// Oczekujcie mnie bowiem jak wezmę bucha to się i w Berlinie pojawię //

Korek
- Polskie łamacze języka są zawsze popularne. Śmieszne jest to, że to działa także w drugą stronę. Walczyłem w Normandii, gdzie w sumie zostaliśmy zestrzeleni i prawie wszyscy nie umarliśmy. Udało nam się wycofać, ale wtedy wojna była już stracona. Walczyłem w kampanii bałkańskiej i jeszcze pod Monte Cassino. Przez to, że nasz oddział nie zmieniał się przez te wszystkie lata wojny wiedzieliśmy, że Bóg wynagradza nam to, że nie idziemy razem z tymi, co mordują cywili. Gdzie ogólnie mamy się ustawić?

-Walczyłeś w Normandi?!?!?!-niemalże ryknął-Jaki odcinek?! Omaha, Juno, Gold, Utah czy Sword?! Walczyłem na Utah, potem zostałem wycofany do Caen, następnie na tamtych je**nych wzgórzach za Caen, nazwa wyleciała mi z głowy... Ale taka dobra Rada, mam kilku (dziesięciu) z II Polskiego i... No wiesz, rana jeszcze świeża... Chwila, walczyłeś na Krecie? I spotkajmy się za 15 minut przy Shermanie z namalowanymi skrzydłami.

Korek
- Na Omaha. Nasi zrobili Amerykanom taką rzeźnię, że łudziliśmy się, że wygramy, ale to były marzenia ściętej głowy. Gdyby były tam siły pancerne, pewnie zatrzymalibyśmy ich. Potem do Caen i dalej wycofali nas kompletnie. Na Krecie walczyliśmy, ale ponieśliśmy tam dość duże straty. Rany po tym, jak Amerykanie rozstrzeliwali naszych też bolą, ale może się jakoś nie pozabijamy - po powiedzeniu czego skrzyknął swoich żołnierzy i kazał im podążać za sobą.

-Właśnie o tym mówiłem... Brakowała zaledwie pułku pancernego... Ale politycy nie do strategii...-poszedł poszukać "Aryjczyka".

Korek
Aryjczyk stał ze swoją drużyną lekkiej piechoty niedaleko niemieckich czołgów.

-Antek, śmigaj do naszego Firefly'a, ruszamy na patrol bojowy. A przy okazji, nie widziałeś "Yellow Bitch'a"?

Korek
- Nie - odpowiedział, po czym wykoinał dany rozkaz.

//Czytam co powiedział i pomyślałem, żę nie ma zamiaru wykonać rozkazu.
Idzie do Husara, powinien kręcić się koło T-44/100 i T-34/85. Dowodzi w sumie 4 czołgami- tymi, M-24 Chaffe oraz M4 Sherman Firefly. Wspierają go 3 transportery gąsiennicowe.

Korek
Tego akurat nie było.

-Ej, a gdzie Husar?

Korek
Nikt ci na to pytanie nie odpowiedział.

Poszedł poszukać jego adiutabta, "Janczara".

Korek
W hangarze nie było go na pewno,a czas leci. Przed spóźnienie się, wojskowi mogą wyrazić swoje niezadowolenie.

-Co jest, dzień "Niech prawie cały batalion von Hohlena zniknie"?!?!?! Ku*wa mać... Pie**olę to...-idzie do jakiegoś amerykańskiego transportera półgąsiennicowego i mówi do załogi:
-Za pięć minut gotowi do patrolu. Bez dyskusji-po czym podchodzi do jednej ze swoich Panter i mówi to samo.

Korek
///Na wojnę nie idziesz, więc nie przesadzaj z uzbrojeniem///
- Ale Himmler nakazał, aby wszystkie pojazdy powyżej transporterów zostały w bazie. Mamy do dyspozycji tylko samochody terenowe, motocykle, pojazdy opancerzone i tego typu rzeczy.

-Dobra... Dzięki...-Idzie do swojego Sadzkampfwega i mówi co i jak.

Korek
///Sadzkampfega? Chodzi o Panterę?///

//Chodzi o SdZkpfw 213. Opancerzony wóz bojowy piechoty.

Korek
///Chyba o Sd.Kfz ale o 213 chyba nie słyszałem.///

// Racja, chodziło mi o SdKfz 9.

Korek
///O tym akurat słyszałem///
Akurat na to mogliście sobie na ten czas pozwolić. Do odprawy zostały tylko 2 minuty.

Idzie na miejsce zbiórki.
-Wybaczcie, ale nie bęzie wsparcia pancernego. Himmler zabronił. Do transporterów opancerzonych marsz. Pokażę wam, gdzie są.

Korek
Dość duży oddział pospiesznie wszedł do transporterów.

Otworzył mapy sztabowe okolicy z zaznaczonymi poprawkami i wydaje rozkazy, gdzie należy jechać.

Korek
Warto będzie zbadać okoliczne wiejskie tereny.

-Jedziemy do najbliższej wsi. Uwaga pod nogi.

Korek
- Tak jest! - odpowiedzieli chórem.
///Zmiana tematu. Polne Okolice. Ja zaczynam///