Właścicielka
(Kolorowa)
Kotka była zdziwiona całą tą sytuacją i gdy Błyszczący ją puścił, Kolorowa miała łapy jak z waty.
- Kim ty jesteś i czemu mnie wypuściłeś?- Zapytała zadziwiona kotka.
(Błyszczący)
Zostawił ją w lesie i odszedł do więcienia
Właścicielka
(Kolorowa)
Kolorowa po kilku minutach wróciła do siebie i chciała zobaczyć co się dzieje. Chciała wrócić do Obozu Plemienia ale zapomniała w którą stronę się szło.
Właścicielka
(Kolorowa)
Znowu zaciągnięta przez tego samego kocura Kolorowa zobaczyła, że to to samo miejsce co wcześniej.
- Powiesz mi wreszcie jak się nazywasz i dlaczego mnie tu przyniosłeś?- Zapytała już trochę zirytowana kotka.
(Błyszczący)
- Nie twoja sprawa... Tamten odrazu by cię zgwałcił...
Powiedział ponuro kot
- Zaniosę cię do domu... W jakim klanie mieszkasz?... A tak przy okazji jestem Błyszczący cień... Klan wiatru jest niedaleko... Zaniosę cię na ich terytorium.
Właścicielka
(Kolorowa)
Kolorowa z wielką irytacją wraca do obozu.
- Klan Wiatru to se ty możesz wsadzić gdzieś...- Jakby nie rozumieli, że woli być samotniczką.
(Błyszczący)
Złapał ją mocno za szyje prowadząc do lekkiego krwotoku
- Idziesz ze mną podła niewdzięcznico!
Właścicielka
(Kolorowa)
Uciekła sobie, bo jej się chciało :^
Jest już blisko więzienia.
(Błyszczący)
Ledwie dogonił Kolorową i zadał jej cios w twarz, zaczął wbijać pazury w jej grzbiet aż w końcu zaczął gryźć jej grzbiet/szyję.
* wykonał to co opisane w Więzienie PLG*
Ustal pomiędzy nim, a Kolorową, po czym mruknàł do niej cicho ledwo zauważalnie " Uciekaj, tym razem jesteś prawdziwie wolna..."
Spojrzał na brata
- Wstyd... wstyd i hańba dla rodziny. Jeśli chcesz moźesz mnie od razu z plemienia wyrzucić, ale i tak będę walczył. Ty i przywództwo - kpina jakaś chyba.
- Żadna kpina mój drogi, ona jest samotniczką... Samotnicy chcieli nas zabić... Pachnie jak samotniczka... Przyjdą po nią inni samotnicy o nas znajdą i zabiją... Ty tego nie rozumiesz...
- Jeżeli tak masz traktować kaźdą, którą złapiemy to mnie też moźesz traktować jak samotnika. Doßć mam was i tego żałosnego klanu. Mam w sobie krew Jaguara, ty lwa a słońce nawet nie wiem kogo. Łączy nas tylko wspólna matka. Kaźdy z nas jest inny, ale ja jestem najbardziej odmienny z nas wszystkich. Nie zamierzam utrzymywaç marnego pseudo klanu, który zdany jest na destrukcję jak klany dowiedzà się, źe porywamy ich członkinie i zabijamy członków. Wolè być samotnikiem, być wolnym i walczyć o honor i życie samemu. Mam was dość.
Tu wyskoczył na niego próbując go powalić i zaczął drapać po głowie.
(Błyszczący)
Przewalił się na bok powalając cię na ziemię, przegryzł ci (Ledwie) szyję...
- Żegnaj bracie... Nie należysz do nas....
Zostawił go w lesie i odszedł .
Szybko podniósł się i poczmychał w stronè więzienia by powalić jeszcze Błystka. Jeśli nie, to aby sprawdziç, czy pewna szalona kotka znowu się tam nie dostała.
Błyszczący odwrócił się i rzucił na Zaranną (Czy tam Poranną) gwiazdę.
Władowawszy całą furię, ból i determinację w jeden cios, otworzył swoje pazury i przeciął Błyszczącemu szyję. O potędze rany niech zadecyduje kostka, ale bynajmniej nie jest to słaby cios.
Właścicielka
( Sobie Blada Łapa okolice badała i znalazła kocury.
- Heja! Jestem Blada Łapa z Klanu Pioruna, a wy?- Zapytała się w najmniej odpowiednim momencie.)
- Gwiazda Poranna, prawowity z racji pierworództwa przywódca plemienia Lwiej Grzywy, a ten tu ciął, którego zamierzam zabić to samozwańczy przywódca Błyszczący Cień.
To wymamrotawszy odpchnął rannego Błystka tak mocno by ten się przewrócił na plecy, po czy wziąwszy kamięń zmiażdżył mu pewne organy.
- Nawet jeśli przeźyje, to nie on, ale Słońce będzie rządził, bo dynastia trwać musi.
(Błyszczący)
Po raz ostatni popatrzył na świat, rozpłakał się i umarł.
- Blada Łapo, powiesz w razie czego, źe widziałaś go, jak pojmali go samotnicy, dobrze ?
Zakopał Błystka gdzieś w dole zakrywając go ściółką i glebą.
-Jeżeli gwiezdni na prawde istnieją, niech odrzucą od siebie tego su**nsyna....
Złapał się za szyję w miejscu rany
- Cholera... boli.. Blada Łapo. Jeżeli nie chcesz wojny, lepiej wróć do siebie, bo to nie są wasze terytoria, to nie groźba, to rada. Od dziś jestem samotnikiem.
Uśmiechnął się do Bladej Łapy i poszedł ku Więzieniu.
(Wilk)
Popatrzył na las... Miauknął, ciągle jego miałczenie przypominało wycie wilka... Nawoływał kogoś...