Właściciel
Miasto-Państwo, które stanowi stolicę Derlingów, ktorych księstwo to właśnie Khazad-Arin i otaczające je wioski. Poprzez potęgę magiczną tego miasta i bliskie obcowanie poprzez handel z elfami leśnymi i wysokimi zostało oficjalnie nazwane "Różą Wschodu". Teraz jest to nie tylko stolica Derelingów, ale i ważne miasto na szlaku handlowym między elfami, a Imperium Gryfów, a także stolica wszelkich dróg magii w Ferenthirze. Całe miasto-państwo otoczone jest potęźną barierą utrzymywaną na wielkich kryształach manicznych, a jego budynki, wieże obronne i rozwiązania technologiczbe oparte są właśnie o kryształy many.
Abdus szedł w stronę Khazar-Arinckiego uniwersytetu z zamiarem wypytania bibliotekarza czy ten nie wie nic na temat tajemniczych bądź też dziwnych ksiąg. Był dość zdziwiony, iż dopiero teraz wpadł na ten pomysł. W prawej ręce trzymał swoją tarczę a wokół jego ciała, pod kątem, powoli krążyła ołowiana kula.
Właściciel
Bibliotekarz zajęty był archiwuzowaniem alfabetycznym biblioteki.
-Dzień dobry - powitał znajdującego się przed nim bibliotekarza - Słyszał pan może o jakichś księgach zawierających wiedzę, która przepadła? - zapytał.
Właściciel
- Jak przepadła to znaczy, źe nie ma. No chyba, że gdzieś w ruinach....
-Mam na myśli księgi zawierające starą wiedzę, o której wszyscy zapomnieli. -.
Właściciel
- Mam kilka ksiąg pierwszych magów, bądź też kilka o świecie po za Ferenthirem... wszystko to na dowodach naukowych...
-Chodzi o księgi, których nie znajdę w bibliotekach, księgarniach. Wiedze zapomnianą, unikatowe manuskrypty. Słyszał pan coś o takich? Albo miejscach zajmowanych niegdyś przez jakieś sekty? -.
Właściciel
- U nas jest jeden manuskrypt... w wieży arcymaga. Co do sekt.... Thernalia jest byłà kolonią karną dla avatarów antyładu.
//1. Jakiego arcymaga?
//2. Gdzie jest Thernalia?
Właściciel
// Jest jedna wieźa arcymaga, Archamaga wręcz. Najwyźszego maga energii wśród Derelingów. Thernalia... spytaj bibliotekarza.//
-A gdzie leży Thernalia? -.
Właściciel
-Na południowy zachód od Khazad-Arin.
-Dziękuję za informację, do widzenia. - odrzekł po czym wyszedł z uniwersytetu i skierował się w stronę byłej kolonii karnej dla avatarów antyładu.
Konto usunięte
Cóż, tlumacze zazwyczaj nie leżeli na ulicy, chyba, iż byli to dawno podupadli, nie mający z czego zarobić dawni wykonawcy tego zawodu. Jednakże zdarzało się to dość rzadko. Warto by poszukać jakiegoś porządnego.
Konto usunięte
//Tutejsi żacy wyróżniają się jakoś ubiorem? Może oni coś na ten temat wiedzą.
Konto usunięte
//Kurde, myślałam, że Kubkis ci odpowie, wszakże on jest znawcą tutejsizmu. Ale k, będzie improwizacja.
Wszelkiego rodzaju inteligencja raczej nie chodzi ot tak po ulicach. Spędzają czas w specjalnie wyznaczonym "Miasteczku Studenckim". Wyróżniają się tym, że zazwyczaj chodzą na czarno z długimi brodami. Często spotykanym atrybutem są także okulary.
Konto usunięte
W takim razie udał się tam i zaczął pytać o tłumaczy.
Konto usunięte
Tłumaczy było sporo. W sumie to prawie każdy żak był tłumaczem. Teraz trzeba było znaleźć jakiegoś, który nie boi się mieć do czynienia z magią.
Właściciel
Wilk upadł mordą na podlogę w Khazad-Arińskim instytucie badawczym . Po chwili podbiegly do nuego sanitariuszki i przeciosły na łóżko i pidlączywszy kilkoma rurkami do idpowiedniej aparatury magicznej dla przywrocenia mu sił rozbuegły się. Wedlug rozkladu nad nim miały mieć pieczę dwie czarodziejki. Jedna piękna czarnowłosa Derelinka o jasnej cerze i cimnym ubiorze, a druga to mieszanka derelinga z gryfitką o rudych kręcowych wlosach i nieco źywszej twarzy, ubrana w elegancką szatę, ktora niByt byla dluga i nie krępowała ruchów. Sama placowja od wewnąyrz opływala w kryształy, słoto i wszelwkie kolorowe szkielka które cenili Derelingowie. Dookoła odczywałeś nadmiar wręcz magii, który lekko cię przytłaczał. Rekompensował to jednak widok prawie nagich, a jakze sporych i jędrnych piersi twoich opiekunek.
Co najdziwniejsze cały czas modlił się do Pierwszego Wilkołaka. Robił tylko tyle, nie próbował rozmawiać, patrzeć, słyszeć, czuć. Jakby był z kamienia.
Właściciel
Nagle usłyszałeś głos duszy wzywanego a poleglego za dawnych lat w Derelindzkich lochach pierwotnego prekursora twojej rasy
- Odpie**ol się mlody ode mnie i daj mi w końcu wieczne odpoczywanie po torturach jakie mnie dotknęły, albo odpiorę ci twoje wrodzone zdolności.
Modlitwa zniknęła, teraz siedział tylko i mówił niedosłyszalnie.
- Porzucony, schańbiony, zły, jestem zły. Tak, jestem niepotrzebny, jestem zły, niepotrzebny... Słaby, słaby głupiec... Całe moje życie to błąd...
Właściciel
- Oj nie jesteś źadnym błędem skarbie
- Jeśli będziesz grzeczny i nie będziesz gadal tych głupot to dostaniesz nagrodę.
Mówiły po kolei obie sanitariuszki.
Zamilkł, nie odzywał się już. Jakby zamarł.
Właściciel
obie poluzowały sznurki wiąźące ich dekolt na tyle by większą część piersi bylo widać, jednak tak by sutki nadal były zakryte. Obie nachyliły się nad tobą dajàc ci po buziaku.
Przytulił się do nich i zaczął bezgłośnie szlochać.
Właściciel
Kobiety cię przytuliły, ich piersi dotykały twej twarzy. Były ciepłe, delikatne, przytulne i przyjemne w dotyku. Nagle obie chorem spytały ciè
- Czemu szlochasz skarbie ?
- Nikt.... nie dał... mi tyle czułości... ile wy... Nikt... mnie... nawet... nie... przytulił... nawet.... matka...
Właściciel
- Oj nie płacz, chciałyśmy dać ci ukojenie, nie smutak.
Właściciel
Sen zaczynał nie newinnie, był kopià tego co wydarzyło sie chwile przed zaśnieciem, z tym źe kobiety calkowicie zdjęły z dekoltu dznurki i w pełnej okazałości widziałes ich wielkie, piekne, obłe, kształtne, przypominajàce arbuzy piersi oraz drobne lecz niezwykle napięte napięte i sterczące sutki, zaś one zamiast po prostu cię przytulić dały ci piersi do ssania.
Przez sen ssał ich sutki po kolei.
Właściciel
Podczas ssania piłeś ich mleko, ciepłe i słodkie, dodające energii i regenerujące siły fizyczne i magiczne. Nagle spytały się ciebie.
- Czy nas porządasz ?
Właściciel
- Jak bardzo ? Pokaż nam.
Zacząłcałować je po nogach, delikatnie jeździł językiem po nich.
Właściciel
Było to niemoźebne. Musiałbyś wygiąć się w paragraf..
Właściciel
Dereling dolecial spokojnie na swym.gryfie do Khazad-Arin.
//Co tu się na górze odpie**oliło\\
Starał się znaleźć jakieś lądiwisko gryfów czy coś w tym stylu.
Właściciel
// styx to przestarzały wątek, a Krzysiu... to Krzysiu. Rzadko kiedy jest a jak jest to zazwyczaj spami o tego typu wątki... //
Było ogólne lądowisko, a nie tylko dla gryfów, a przy nim stajnia z kojcami specjalnie wykonanymi na potrzeby latających wierzchoowców. Przy samym lądowisku stał miły i ładnie wykonany - glificzny znak o treści " Witamy w Khazad-Arin - stolicy magii"
Poszukał wzrokiem jakiegoś publicznego kojca tudzież płatnego i zaprowadził tam gryfa oraz nakarmił i napoił. Jeśli było trzeba uścił zapłate. Gdy skończył ze zwierzęciem poszukał mapy.
Właściciel
Kojce były za darmo, woda również za za ryby dla gryfa zapłaciłeś 10 koron. Zwierzęciu bardzo podobały się warunki. Ty zaś idąc w poszukiwaniu mapy wtargnąłeś w sam środek miasta, gdzie z kaźdej strony otaczały ciè piękne, wysokie i kopulaste bydynki Derelingów, wokół to których budynków lewitowały kryształy energetyczne. Wszystko wokół było zasilane magią w każdej jej postaci. Same budowle wykonane były z białego marmuru, a zdobienia i kopuły ze złota, lazurytu, obsydianu, a rzadziej takźe z kamieni szlachetnych. Kobiety przechadzające się wokół były zazwyczaj szczupłe, jak na Derelinki przystało, delikatnej urody, jasnej karnacji, obleczone były w piekne szaty z jedwaniu barwione na kolory odpowiadające domenom magii oraz złocone zaleźnie od poziomu wtajemniczenia bardziej lub mniej. Wracając jednak do ciała. Oczy typowej Derelinki byłu koloru jasnoniebiedkiego niczym mana w naturalnym stanie, usta nieco bledsze od gryfickich, włosy w kaźdym kolorze, to akurat nie miało tutaj mocniejszej dominacji jedno z nich, lecz wszystkie miały po trochu każdego koloru. Szyje takowych kobiet były nieco dłuźsze od tych z cesarstwa, ich biusty miały rozmiary większe od gryfickich z powodu aktywnego tu wieloźeństwa i standardów rodziny z wiècej niź pięcioma dziećmi oraz było to związane z tym, źe Derelinki miały w nich nie tylko mleko i narządy wewnętrzne pozwalające na jego wydzielanie, ale też manę w płynnej formie, którą dzieci wysysają wraz z mlekiem magii. Ot sekret wielkiego potencjału magicznego od samego urodzenia. Ręce Derelinek były chude i niezdolne do jakiejkolwiek pracy fizycznej, czy walki. Tors zazwyczaj był szczupły z wyrażnym wcięciem przed szerokimi biodrami, które musiały takie być by bez większych cierpień urodzić te wcześniej wspomniane pieć lub więcej dzieci. Choć całe Derelinki były szczupłe to ich biodra, poßladki i uda były szerokie, zgrabne, ponętne i silne. Siła kończyka się znowuź w dolnyvh partiach nóg, gdzie kostki były drobne i krótkie, lecz na powrót ów siła wracała w długichn w miarę szerokich stopach, którymi to boso przez świat stspaly tutejsze kobiety.
Po dłuższej chwili znalazłeß mapę. Znajdowałeß się przy centrum miasta, zaś stajnia była w dydtrykcie przyjezdnych. Wokół były dystrykty dzielące magię na źywiołową, energetyczną, jasnà, czarną i naukową i uczące kaźdy innej dziedziny. Jeszcze było tzw. wysokie miasto, gdzie stacjonowali Arcymagowie każdej z domen i obradowali jako Rada Arcymagów rządząc całym państwem Derelingów.
//A jakiś dystrykt rzeieślniczy\\
Zapamiętał część mapy i poszedł w stronę dystryktu jasnego, po drodze rozglądał się za zakładami puryfikacyjnymi przy okazji minimalizując spojrzenia w strategiczne miejsca do minimum.
Właściciel
Puryfikatorów było dwóch za to wysokiej sławy. Stały do nich kolejki z różnymi demonicznymi przedmiotami.
// Ni ma. Technomancja i inne tego typu są w dystrykcie naukowym//
//Ja tam myślałem nad kowalem\\
Podszedł tam gdzie jest krótsza kolejka i zapytał ostatniego stojącego - pszepraszam w jakich cenach oscylują tutejsi puryfikatorzy? -
Wzruszył ramionami po czym założył rękawice i sprawdził ile waży. Następnie pomachał nią jakby w niewidzialnego wroga żeby się do niej przyzwyczaić. Gdy był zadowolony z efektu wrócił na rynek główny poszukać tablocy z zadaniami. Musi zdobyć troche rozgłosu by porozmawiać z radą.