Młot Zagłady"
Dawny okręt Separatystów, który po zakończeniu Wojen Klonów uniknął losu większości swoich braci spod bandery Konfederacji i nie został zezłomowany lub przejęty przez Imperium. Wyremontowany, przezbrojony i obsadzony rebeliancką załogą ruszył na krucjatę przeciwko Imperium. W odróżnieniu od oryginalnych Sabaothów "Młot Zagłady" ma większą ilość turbolaserów, oraz przede wszystkim dodane osiem baterii AG-2G, które stanowią skuteczną ochronę przeciwlotniczą. W hangarach okrętu jest miejsce na trzy eskadry droidów-myśliwców, lub jedną klasycznych, załogowych. Obecnie znajduje się w nich eskadra Rihkxyrków.
"Młot Zagłady" dryfował sobie w czarnej pustce kosmosu. Sam pośród ciemnej toni usianej świetlistymi punktami.
Komandor Sarhin Kovers właśnie zmierzał w stronę mostka, po zażyciu sporej dawki snu. Od parunastu dni było spokojnie, a Imperium nie nastręczało okrętowi problemów. Jedynym skutkiem ubocznym była powoli ogarniająca całą załogę nuda. Sarhin usiadł na fotelu kapitańskim znajdującym się na mostku, po czym opierając laskę o oparcie fotela, przywołał do siebie oficera łączności.
- Jakieś meldunki od dowództwa?
Właściciel
//I jak mówi Korobov: Sam GM'ujesz swoją postać. Swój post powinieneś zakończyć na pytaniu do członka załogi, bo ta ja nim steruję. Tak jak każdym NPC.//
//Dobra, przepraszam. Przywykłem do przejmowania kontroli nad oficerami, dopóki ci nie mają jakiś ważnych informacji. Więcej nie będę.//
Właściciel
Oficer zaprzeczył.
- Chyba o nas zapomnieli. - rzekł wzruszając ramionami. - To zadupie Galaktyki.
- Szkoda. Przydałoby się nam trochę rozrywki - odparł Sarhin, lekko wzdychając. Gotowa do walki, doskonała jednostka aktualnie przebywa na zadupiu galaktyki, bo nie ma dla niej żadnych rozkazów. Niezbyt to logiczne, ale cóż zrobić.
- Poczekamy jeszcze standardową dobę, a jeśli do tej pory się nie odezwą, będzie trzeba zrobić coś na własną rękę. Albo skontaktować z innymi jednostkami Sojuszu w tym układzie - zwrócił się po chwili do oficera, głaszcząc się po brodzie. Może trafi im się jakaś robota, bo do tej pory turbolasery milczą już długo. Zbyt długo.
Właściciel
- Tamci są odcięci. Nie mamy jak się z nimi połączyć. Imperium rzuca na nich spore siły i zaciska pętle. Bez wsparcia długo nie pociągną.
- Jakaś jednostka była ostatnio widziana w naszej okolicy? - Sarhin miał nadzieję, że może chociaż takim sposobem spróbuje natrafić na sojuszniczą jednostkę.
//Nie jestem pewien, czy każdy dowódca okrętów Sojuszu zna koordynaty Stacji kosmicznej Rebeliantów "Nadzieja"//
Właściciel
//Nie każdy, ale Ty możesz mieć.//
- Nie, sir. - zaprzeczył. - Skutecznie unikają większych strać. Zwłaszcza po tym co stało się na Sentralu.
- Nie możemy sobie pozwolić na utratę okrętów. Każda strata to potężny cios w Sojusz Rebeliantów - westchnął Sarhin, jednocześnie rozglądając się dookoła po całym mostku.
- Na szczęście nasza jednostka jest znacznie bardziej niebezpieczna od zwykłej "Ce-eRki" - dodał szybko, aby nie podłamywać załogi. Teksty o problemach Sojuszu w nadmiernych ilościach potrafią zirytować i zniechęcić podwładnych, bo ci sami widzą jaka jest sytuacja. Dlatego trzeba zawsze przedstawiać jakieś plusy.
- Wygląda na to, że trzeba będzie samemu przypomnieć o swojej obecności dowództwu. Wykonać skok nadprzestrzenny na Stację Kosmiczną "Nadzieja"!
Właściciel
Statek gotowy, ale kody znasz tylko Ty i musisz je wprowadzić własnoręcznie. Poza tym procedury bezpieczeństwa nakazują usunięcie koordynatów zaraz po wyskoczeniu w pobliżu stacji i powtórzeniu procedury w pierwszy miejscu po opuszczeniu stacji.
-Ahh. Byłbym zapomniał - powiedział Sarhin, lekko się uśmiechając. - Czasami na starość człowiek zapomina o niektórych rzeczach - dodał, chcąc się usprawiedliwić, ale prawdę mówiąc mało kto wierzył jego słowom. Staruszek był doskonale znany ze swej dobrej pamięci, więc takie teksty nie przejdą.
Kovers powoli wstał z fotela i ruszył w stronę konsoli nawigacyjnej. Jego ciężkie, wojskowe buty naciskając na metalową podłogę, wydawały głuchy odgłos. Miejsce było już zrobione, więc dowódca nie musiał prosić o przesunięcie się nawigatora. Staruszek powoli podszedł do konsoli i wstukał parę klawiszy. Błękitny ekran zamigotał i po chwili pojawiło się pole do wpisania koordynat skoku, oraz dotykowa klawiatura. Ręce starszego człowieka zatańczyły po wyświetlanej klawiaturze, bardzo szybko i bezbłędnie wprowadzając zestaw koordynat. Gdy ciąg znaków został wpisany, Sarhin jednym kliknięciem zaakceptował wpisane współrzędne i ponownie ustąpił miejsca nawigatorowi.
- Rozpocząć odliczanie do skoku w nadprzestrzeń - rozkazał Kovers, gdy ponownie usiadł na swoim fotelu.
Właściciel
Odliczanie rozpoczęto i, nie przedłużając, zakończono.
Gwiazdy rozmyły się w długie smugi, a statek znalazł się w nadprzestrzeni.
//Zmiana tematu. Ja zaczynam.//
Lando patrzył się niepewnie na otaczających go ludzi...
Właściciel
W dużej mierze byli to mechanicy i technicy, zarówno z promu, którym przyleciałeś, jak i z okrętu. Poza nimi kręcili się tu żołnierze, sanitariusze i piloci. Wśród tych ostatnich dostrzegłeś znajomą twarz, a mianowicie Czarnego Dwa.
Podszedł do niego i uderzył przyjacielsko w ramię.
-Mordo, ku*wa, ładnie to tak udawać nartwego?
Właściciel
Uśmiechnął się, ale nie zaśmiał.
- Co z resztą? - zapytał.
To pytanie przywołało Ci w pamięci twarz każdego z członków eskadry, ich powiedzonka, upodobania, wspólne chwile... A także ostatnie meldunki i krzyki bólu, strachu czy rozpaczy, gdy odchodzili z tego świata w ognistych kulach.
-Zaatakował nas nowy rodzaj TIE-ów. Jakbyś połączył zalety Y-winga, X-winga, ARC-170 i TIE Fightera oraz Bombera... Tylko my przetrwaliśmy...-powiedział smutnym tonem.
Właściciel
- To... co teraz? - zapytał po dłuższej chwili milczenia.
-Dwójkę trudniej trafić niż eskadrę... Udaję się do Admirała Sahrina, by załatwić nam przydział.
Właściciel
Skinął głową.
- Ja chyba zostanę. Powiedz, czego się dowiedziałeś, jak wrócisz.
-Jasne. I pamiętaj młody-tutaj Mocą wyciągnąl swoją broń-Niech Moc będzie z tobą. Oczywiście odwrócona twarzą.-powiedział, schował swoją broń i udał się na mostek. Ale wpierw się pyta załogi okrętu, jak się mogę tam doatać.
Właściciel
Pierwszy z zaczepionych członków załogi wyjaśnił Ci tak, że już ją znałeś.
Właściciel
A więc trafiłeś na mostek.
//Teraz czekamy na Rafaela.//
// Moja postać śpi czekając na meldunek o skończeniu prac lub ewentualnym niespodziewanym sytuacjom. Wyślij do niej adiutanta czy cuś :P //
Właściciel
Rafael:
Spokojny sen Sarhina został przerwany przez pukanie do drzwi, a później syk, gdy te rozsunęły się.
- Sir! - rzekła młoda pani oficer i zasalutowała służbiście. - Jakiś mężczyzna przyszedł na mostek i żąda rozmowy z panem.
Wstaje, ubiera się i idzie na mostek, zobaczyć kto go zbudził i w jakim celu.
Właściciel
//To teraz czekamy na Korobova.//
Zasalutował.
-Admirale, Major Lando Skinrey melduje się do służby.
Sarhin odwzajemnił powitanie Majorowi, po czym uważnie mu się przyjrzał.
- Jaką maszyną latacie?
-Byleby miała skrzydła, silniki, działka, osłony i hipernapęd. Oraz byleby nie była zrobiona przez Ewoki.-zaśmiał się-Ale tak na poważnie... To, co Admirał będzie miał pod ręką... Pierwszy az latałem na ARC-170. więc wybrzydzać nie będę...
A więc stojący przed nim żołnierz nie miał maszyny. A to było problematyczne.
- Aktualnie nie mamy na stanie żadnego wolnego myśliwca - uśmiechnął się jednak do pilota. - Ale możesz zostać na "Młocie", a jeśli w następnym ataku coś przejmiemy to zobaczymy co da się zrobić.
Właściciel
//Mieliście to przeczytać jako: Ruszyć dupska do odpisów.//
Sarhin szybko przerzucił wzrok z pilota na oficerów będących na mostku. Poszukiwał Pierwszego, by spytać się go o raport dotyczący "łatania" hangaru. A może i jakiś instrukcji od dowództwa. W takich chwilach Kovers tęsknił do czasów Wojen Klonów, gdy to on planował posunięcia dziesiątek grup uderzeniowych Wielkiej Floty Republiki.
Zasalutował i wyszedł z mostka.
Właściciel
Korobov:
Więc wyszedłeś.
Rafael:
Jak Ci wyjaśniono hangar jest już prawie gotowy. Inną kwestią jest, czy chcesz usłyszeć raport o poległych i rannych. Choć w sumie nie masz nic lepszego do roboty, z racji braku rozkazów.
Nikt nie lubi takich raportów, ale straty to rzecz normalna na wojnie, więc Sarhin skinął tylko głową. Im szybciej będzie miał to za sobą, tym lepiej.
Właściciel
Jak głosił raport, straciłeś jedenastu ludzi. Kolejnych siedmiu dojdzie do siebie, ale dwóch innych trzeba przetransportować na stację, gdyż ich stan jest bardzo ciężki. Na szczęście już się tym zajęto i polecą razem z technikami.
A czy były jakieś straty w eskadrze myśliwskiej?
Właściciel
Na szczęście nie, każda maszyna jest sprawna, podobnie jak piloci.