Właściciel
Znajduje się na tej samej wyspie co Zamek przy Klifie. Mieszka tu mistrz właściciela Zamku przy Klifie - pewien Lord.
Zamek jest warowną twierdzą. Grube mury, blanki, małe okna i fosa. Stacjonuje tutaj kilkuset uzbrojonych i niebezpiecznych Orków. Podobno uprawia się tu też Magię Ciemności.
Jonathan szedł w kierunku twierdzy.
Właściciel
Zatrzymało Cię kilku Orków.
- Kim być?
- Po co przyjść?
-Bam i Bom! Jak miło was widzieć! Jonathan Waasi, uczeń waszego Pana.
Właściciel
- Eee... Eee... Eee?!
- Aaaaa! Wassi. Ty wejść. - powiedział drugi, który był bardziej rozumny i dał znak do opuszczenia bramy.
Wszedł i poszedł do głównej sali.
Więc udał się do jego głównego gabinetu.
Właściciel
Znalazłeś taki gabinet, ale był zamknięty od wewnątrz.
Właściciel
Usłyszałeś szczęk zamka i komendę:
- Wejść!
Wszedł do środka, a następnie się ukłonił.
-Mistrzu.
Właściciel
Mistrz siedział w wysokim fotelu, odwrócony do Ciebie plecami.
- Jakie wieści? - zapytał bez zbędnych wstępów.
-Plan został wykonany Mistrzu, Krasnoludy zostały zajęte walką z Orkami, przez co część z nich zginęła lub została ranna. Wiele orków zginęło... jednakże wcześniej udało mi się otruć ich główne źródło wody. Pijąc ją będą słabsi, przez co mniej skuteczni.
Właściciel
- Dobrze. Dobrze... Czy to wszystko?
-Właśnie... będziemy obserwować ich i szykować się na kolejny atak. Właściwie, to brakuje nam orków i bełtów zapalających.
Właściciel
- Orków nie można od tak, wyhodować, a bełty robi się wiele dni. Jeśli dam Ci środki wiesz, że porażka nie wchodzi w grę? - zapytał surowo.
-Wiem o tym, inaczej nie śmiałbym tutaj przychodzić Mistrzu.
Właściciel
- Otrzymasz bełty i Orków w ciągu dwóch tygodni. Jeśli to wszystko to możesz odejść.
-Jest jeszcze coś Mistrzu. Mój brat, Xavier.
Właściciel
- Co z nim? - zapytał nieco znużony rozmową.
-Severus szuka elfki, którą z nim widziano. Podejrzewamy, że wie gdzie on jest.
Właściciel
- Podejrzenia to za mało. - powiedział stanowczo. - Daj dowody, albo nie wracaj do tematu.
Kiwnął głową.
-Rozumiem, to wszystko.
Starał się plecami wyjść z pomieszczenia, twarzą do Mistrza.
Właściciel
Wyszedłeś z pomieszczenia, a Twój mistrz nie miał zamiaru Cię zatrzymać.
Skierował się ku wyjściu.
Właściciel
Udało Ci się wyjść bez problemu.
Właściciel
Trafiłeś tam bez problemu.
//Zmiana tematu. Zacznij.//
Brutus kroczył w stronę Pałacu.
Właściciel
Kroczyłeś tam iście epicko, aż trafiłeś pod bramę pałacu pilnowaną przez dwóch uzbrojonych po zęby Orków szerokich jak szafy trzydrzwiowe.
Właściciel
Stali tak chwilę usiłując sobie przypomnieć kim jesteś. A potem jednego olśniło.
- Brutus? To Ty? - zapytał.
-Tak, gratuluję. A teraz mnie przepuście.
Właściciel
Odsunęli Cię, a po chwili, ten który Cię rozpoznał walnął Cię pięścią w twarz. Poczułeś ból, ale na szczęście nic nie było złamane.
- To za to, że nas opuściłeś jak ginęliśmy w walce z cholernymi Krasnalami! I za ten ukradziony kiedyś miecz. Teraz jesteśmy kwita.
Poruszył głową w ten sposób, by było słyszeć dźwięk podobny do tego, co słyszeć przy strzelaniu knykciami.
-Przynajmniej nie osłabłeś.
Następnie przeszedł, poszedł prosto do Lorda.
Właściciel
Trafiłeś pod drzwi, które jak zwykle, były zamknięte od środka.
Zapukał. Jednak w odróżnieniu od innych- pięciokrotnie, taki szyfr.
Właściciel
- Wejść. - usłyszałeś głos Lorda, a po nim szczęk zamków w drzwiach.
Wszedł do środka.
-Lordzie.
Właściciel
Lord jak zwykle siedział w fotelu, odwrócony do drzwi oparciem więc go nie widziałeś.
- Obyś miał dobry powód, by mi teraz przeszkadzać. - rzucił ostro, bez żadnych wstępów.
-Owszem mam... Henryku. Ten czarodziej zabity, a jego chatka spalona. Zgodnie z życzeniem.
//Hej, ale o tym nie zapomnij
Właściciel
- Dobrze... Dobrze... Coś jeszcze?
-Wiesz, że Jonathan nie poradzi sobie z krasnoludami, prawda? Potrzebuje do tego większej liczby orków, niż jest krasnoludów.
Właściciel
- Niech ich osłabi, a ja dobiję. Jeśli mnie zawiedzie musi zginąć. A czy masz jakieś wieści odnośnie jego brata?
-Zabiłem Pustelnika tym samym zmuszając go do tego, by ruszył w pogoni za zemstą. Co ułatwi Jonathanowi znalezienie go. Jedno jest pewne: Jest w formie, wytrenowany i gotowy do walki. Może to być cenny sojusznik, lub przeciwnik z którym trzeba się liczyć.
Właściciel
- Wiesz coś o aktualnym miejscu jego pobytu?
-Nie. Albo udał się w kierunku zachodnim, albo wschodnim.
Właściciel
- Oboje chcecie go tu sprowadzić, ale żaden z Was nie wie gdzie on jest. - powiedział bardziej do siebie niż do Ciebie.