Właściciel
W wielkim, wykonanym z kamienia i drewna budynku, który otacza las, niemalże w centrum Verden, stoi budynek będący perłą w koronie swych stwórców, obiektem zachwyty każdego Krasnoluda, Goblina czy Orka oraz punktem obowiązkowym każdej mniejszej czy większej karawany kupieckiej, a choćby i nawet pojedynczego podróżnika. Mowa oczywiście o siedzibie Magów Rumu.
Sam budynek jest podzielony w zasadzie na trzy części: Parter, który jest niczym innym, jak ogromnym targowiskiem pod kryty dachem, pięć pięter służących za kwatery Magów, klientów, gości i służby, kuchnie, jadalnie, biblioteki, salony, sale treningowe i tak dalej, a także piwnicę, gdzie to znajdują się piwiarnie i pracownie samych Magów, gdzie to zarabiają oni na siebie produkując alkohole, a od czasu do czasu opracowując też jakiś własny.
Mówi się, że tylko tutaj można znaleźć każdy trunek znany w Elarid: Od nordyjskiej nalewki z ziół, przez krasnoludzkie piwo i elfickie wino kwiatowe, na cesarskim miodzie pitnym skończywszy. Nic więc dziwnego, że tłumnie ściągają tu najróżniejsi kupcy, aby zaopatrywać Magów we wszystko, co im potrzebne, a samemu zaopatrzyć się w całą gamę alkoholi do dalszej sprzedaży, użytku we własnym interesie w rodzaju karczmy lub po prostu dla siebie samego, gdyż, mimo sporych cen, każda wyprodukowana tu flaszka uchodzi za najlepszą jaką można w ogóle kupić.
Mimo neutralności, handlowania z każdym i ogółem bycia przyjacielskim, Magowie Rumu doskonale wiedzą, że na ich bogactwa mógłby skusić się niejeden, a ponadto nie zawsze jakiś pijus, któremu skończył się życiodajny nektar. Dlatego też w budynku zawsze stacjonują zakamuflowani najemnicy i niektórzy członkowie Gildii Magów, a inne miecze do wynajęcia obozują w bezpośredniej okolicy, zwykle mniejszej niż kilometr.
Właściciel
Sassessass i jej karawana po krótkiej podróży dotarła do siedziby Magów Rumu.
Konto usunięte
Podczas podróży miała wystarczająco dużo czasu by wszystko sobie obmyślić. Miała już gotowy plan co zrobi po powrocie z podróży służbowej. Kiedy chce się zarabiać potężne pieniądze to nie marnuje się żadnej sekundy, która mogłaby w jakikolwiek stopniu przyczynić się do rozwoju biznesu. Jako, że podróż dobiegła końca to wyszła z karawany.
- Para idzie ze mną, a reszta zostaje i pilnuje. - oznajmiła kierując się do wnętrza.
Właściciel
Dwóch służących poszło za Tobą. Reszta została. A przed siedzibą stało dwóch wartowników.
Konto usunięte
Pełzła dalej licząc, że żaden wartownik nie będzie zadawał jej durnych pytań, których zapewne nie zadaje przeciętnym ludziom. Racja, ludziom bo przecież jak ktoś jest przedstawicielem Nagów to trzeba zwrócić uwagę, standard. W krajach może być oficjalne równouprawnienie na poziomie rasowym ale jak przychodzi co do czego to nie obejdzie się bez pytań, plotek czy to nawet chamstwa pod pretekstem posiadania ogona zamiast nóg.
Właściciel
- Pani po dostawę alkoholu, tak? - zapytał jeden.
Konto usunięte
- Tak. - zamieściła wszystko co powinien wiedzieć wartownik w jednym słowie.
Właściciel
- W takim razie proszę iść do siedziby i poszukać jegomościa o imieniu Kovac.
Konto usunięte
Weszła więc do środka i przystąpiła do poszukiwań jegomościa z inicjatywy zaoszczędzenia czasu po prostu spytała o niego przechodnia.
Właściciel
- Kovac? To tamten. - powiedział jeden z Magów Rumu.
Wskazał na mężczyznę w metalowym pancerzu.
Konto usunięte
- Niech Ci wynagrodzą za odzew. - rzuciła do rozmówcy podpełzając do wskazanego jegomościa w metalowej broni, po czym oznajmiła obojętnym tonem głosu. - Ja po dostawę.
Właściciel
- Co? A tak. Dostawa. Jest w piwiarni na dole. Tamtejsi magowie przekażą Ci ją. O ile zapłacisz.
Konto usunięte
- Zapłacę. Czemu miałabym nie zapłacić? Bo mam ogon zamiast nóg? - nieco się oburzyła co można byłoby już przytoczyć pod paranoję ale ogarnęła się po chwili. - Gdzie wejście do piwiarni?
Właściciel
- Nagowie. - skomentował pod nosem po czym wskazał na małe drzwi, za Tobą.
Konto usunięte
Odwróciła swoją sylwetkę i skierowała posturę do wskazanych przez jegomościa drzwi.
Właściciel
Drzwi okazały się dość małe...
Konto usunięte
Schyliła nieco swoją postawę w razie gdyby miała się nie zmieścić w drzwiach, następnie weszła do środka.
Właściciel
A tam stało wiele beczek i skrzyń, spore kadzie z alkoholem i kilku Magów Rumu przy pracy.
Konto usunięte
Ruszyła do magów rumu z niezbyt zadowoloną miną, chciała jak najszybciej załatwić to co ma do zrobienia i wrócić, aby dokończyć zarabianie.
- Ja po dostawę...
Właściciel
- Co? Aaa... tak, tak kojarzę. To jest te 50 skrzyń w rogu.
Konto usunięte
- Wy dwaj! - wskazała swym łuskowatym palcem na parę zagarniętą z powozu. - Zajmijcie się skrzynia, a ja będę w tym czasie regulować rachunek. - spojrzała na magów. - Ile?
Właściciel
- Dwie sztuki złota za skrzynię. - odparł jeden obojętnie.
Konto usunięte
Sto sztuk złota to w dzisiejszych czasach tyle co nic... - pomyślawszy to dobyła sakiewki i odliczyła odpowiednią sumę, po czym wręczyła ją magowi rumu, a następnie oznajmiła.- Przelicz sobie indywidualnie człowieczku.
Właściciel
- Nagowie mruknął. - po czym kilka razy podrzucił sakiewkę w powietrzu.
Konto usunięte
Z uwagi na to, że rachunek został uregulowany, a skrzyniami mieli zająć się wyznaczeni do tego ludzie to Sassessass wróciła do swojego powozu i czekała aż jej służący załadują cały towar.
Właściciel
Zajmie to jeszcze chwilę...
Konto usunięte
Czeka bo nic lepszego do roboty jej nie zostało.
Właściciel
W końcu załadowali wszystko.
Konto usunięte
Jako, że czas to pieniądz, a pieniędzy się nie marnuje to zebrawszy dech ponagliła.
- Co tak stoicie? Ruszajcie...
Właściciel
- Czy kierujemy się prosto do siedziby?
Konto usunięte
- Tak! - stwierdziła głośno, a następnie dorzuciła. - Musimy natychmiast rozpocząć kolejną produkcję.
Właściciel
- Wio! - krzyknął woźnica po czym karawana powoli ruszyła do zamku.
Konto usunięte
Fanny na swoim wiernym i kradzionym, znaczy pożyczonym wierzchowcu dotarła do siedziby.
Gdzie jest alkohol?! Co to za siedziba alkoholików bez alkoholu?
Wjechała na swym rumaku do środka.
Właściciel
Właściwie to zatrzymałaś się przed bramą.
- A Ty tu czego? - zapytał Krasnolud z toporem i w pancerzu płytowym.
Konto usunięte
Spojrzała z wysokim mniemaniem na krasnoluda, dla kogoś jego wzrostu świat musi być zdecydowanie za duży.
- Najemnik, karzełku.
Właściciel
Krasnolud parsknął.
- Najemnik? Raczej dz*wka. - rzekł śmiejąc się przy tym.
Konto usunięte
- Ja nie wnikam jakim zawodem trudniła się twoja gruba i ociężała matka! - wyśmiała krasnoluda. - Dobra, dosyć tych żartów karzełku, daj mi przejechać.
Właściciel
- A jak nie dam, to co? - zapytał opierając się na toporze.
Konto usunięte
- Wtedy sobie pojadę gdzie indziej, oczywiście zapamiętam Twoją mordę, w razie gdybyśmy spotkali się ponownie, a wtedy nie będę miła.
Właściciel
- W sumie to możesz wejść. Ale powiem, że robota nudna i płacą nam za stanie przy bramie. Czasem dostaniem coś podczas degustowania alkoholi.
Konto usunięte
- Stanie przy bramie? - zadławiła się śliną z przerażenia. Wizja spokojnego stania w miejscu i cięcia orężem powietrza była potwornie nudna. - Bywaj, krasnoludzie. - pożegnała się i zawróciła.
Głupia matka. Mogła mnie wysłać na jakąś kapłankę czy coś, a tak to jestem skazana na nudny żywot najemnika.
Ruszyła siną w dal.
Właściciel
Ruszyłaś więc w siną dal.
Właściciel
Vader:
Dotarłeś w okolice siedziby Magów Rumu, co podpowiedziało Ci, że tych kilku ludzi i Elfów, którzy śledzili Cię zaroślami od jakiegoś czasu nie są na szczęście bandytami, ale zakontraktowanymi przez nich najemnikami. Niemniej, dwóch takich, ściślej mówiąc to opierający się na dwuręcznym toporze Krasnolud w rogatym hełmie i pancerzu płytowym oraz uzbrojony w dwa miecze człowiek w kolczudze i stożkowym hełmie zatrzymali Cię tuż przed wejściem, na czymś, co przypominało Ci jakiś punkt kontrolny wszystkich wchodzących i wychodzących.
- Z kim mamy przyjemność? - spytał człowiek tak uprzejmie, jak tylko pozwalała mu na to wypłata od Magów.
- Na handlarza to Ty mi raczej nie wyglądasz. - mruknął brodacz i skupił na Tobie zmrużone oczy.
-Posłaniec, Baszal Vallohr, wiadomość do tutejszego przywódcy.
///Bądź też przywódców, zależy ile tutaj rządzi.
Właściciel
- No, to już prędzej. - odparł i już miał Cię wpuścić, dopóki po raz kolejny nie wtrącił się Krasnolud:
- Posłaniec, hę...? A od kogo niby ten posłaniec?
Właściciel
- Jakiej znowu góry? - zapytał ponownie, najwidoczniej nie wiedząc, kiedy wymawia się wielką literę, a kiedy nie, za co nie można go winić, to w końcu prosty, brodaty najemnik, który pewnie zaciągnął się tu dla uroków chlania, które było częścią jego wypłaty. Niemniej, drugi strażnik jedynie przyglądał się Waszej wymienia zdań, nie mając większej ochoty na jakąkolwiek interwencję.
Właściciel
Sądząc po spojrzeniu, które w Ciebie wbił, nadal nie miał pojęcia o jaką Górę chodzi, towarzyszący mu ludzki najemnik najpewniej też, bo wydawał się równie zbity z tropu, co jego brodaty kompan.
-Dobra, je**ć. Wiadomość i tak nie jest dla ciebie krasnoludzie, a do tutejszych najwyżej postawionych. Zamierzasz mnie męczyć pytaniami, czy po prostu mam sobie wykreślić tutejszego przedstawiciela Magów Rumu z listy i uznać, że odrzucił zaproszenie?