Gdurb
- Znasz kogoś kto potrafi ubić to coś?
Tarn
Wspinał się dalej, nie chce zaryzykować jakiegoś głupiego skoku, czy czegoś innego.
Właściciel
Max:
I tam się znalazłeś, akurat skończyła się zbiórka.
Wiewiur:
- Nigdy nie słyszałem o "łowcach Drowów," ale o Szalonych Rogach już tak.
Udało Ci się dostać na parapet, a teraz wypadałoby się wślizgnąć do środka, bo jeśli jakiś strażnik spojrzy w górę to będzie po herbacie.
-Przepraszam co jo mom robić?
Spytał się kogoś, kto był z boku.
Gdurb
- Coś tam o nich słyszałem, ale nie jest to chyba grupa dp wynajęcia. Myśli pan ze jakiś mag za opłatą zgodzi się mi pomóc?
Tarn
Sprawdził czy okno jest jakoś otwarte. Jeśli to tak to wchodzi do środka. Jeśli nie, cóż próbuje je jakoś pchnąć, czy coś.
Alek
-Jeśli mi powiesz, gdzie przebywa, zginiesz szybką śmiercią. Ale jeśli nie. No cóż, chcesz żebym odciął ci wszystkie paznokcie, czy coś ciekawszego? - Zapytał się.
Jayna
-To znaczy, że tutaj na statku tylko ty i twój umięśniony ochroniarz potraficie mówić w moim języku?
Właściciel
Max:
- Nowy jesteś, nasi wprowadzą Cię w realia roboty w straży. - wyjaśnił oficer, którego akurat zagadnąłeś. - Na pierwszy dzień wybierasz doki czy biedniejsze dzielnice?
Taczka:
- Moi załoganci biegle władają kilkoma językami, właściwie mowa wspólna tu króluje, bo językiem nirgaldzkim lub staronirgaldzkim nie mówi się często.
//Jak coś to wraz z wypłynięciem przenoszę na temat ze statkiem.//
- Przeżyłem gorsze tortury. - odparł butnie.
Wiewiur:
- Nie wiem, jestem prostym łowcą, a nie księgą tajemnej wiedzy.
Szczęśliwie było otwarte, więc wślizgnąłeś się do środka, lądując na podłodze. Pierwszym, co poczułeś, był nader miękki dywan.
-Nadal żyją...
Napomknął z lekko gburowatym wyrazem twarzy, ale wypicie podpiwka szybko zmyło go z jego twarzy.
-To kiedy reszta tałataństwa przyjdzie? Będzie tam może jakaś ładna elfka?
Zapytał z cwaniackim spojrzeniem. Może i źle na tym wychodził, ale bez kobiety dłuższy czas nie wytrzyma.
[b Gdurb [/b]
Podszedł do innej karczmy i tam też poszukał kogoś wyglądającego na łowcę.
Tarn
Rozglądnął się.
Jayna
//Ok ok :)//
-Ach, to dobrze. Czułabym się nieswojo, jakbym nikogo nie rozumiała. - Wytłumaczyła.
Alek
-Z ciebie nic nie będzie. - Kopnął go w głowę i poszedł dalej szukać jakiegoś żebraka lub gościa, który nie zaatakuje go przy pierwszej okazji.
Właściciel
Taczka:
- Nie widzę przeszkód, abyś zaczęła naukę mojego języka.
Poszukiwania jakoś szybko nie przebiegły, a to przez Orka, który jakoś wstał i rzucił się na Twoje plecy:
Max:
Więc wskazał Ci kierunek i parę innych strażników już tam idących.
Wiewiur:
Ciemno, tyle możesz stwierdzić.
Ponownie takowego znalazłeś.
Bulwa:
- Nie wiem co im tyle zajęło, powinni być nawet przed Tobą. - odparł, nieco zirytowany. - I z tego co wiem, to w drużynie będą sami mężczyźni, choć nie wykluczam, że spotkasz jakąś kobietę po drodze.
-Dobra to jakie jest to zlecenie? Co mamy zdobyć? A i kolejna ważna sprawa. To praca dla Gildii czy dla ciebie?
Chciał się upewnić. Gildia zazwyczaj płaci więcej.
Pobiegł do nich. Cóż to były za osoby. Sami mężczyźni, czy kobieta też się jakoś załapała?//Gdzie on ma ten papierek?
Gdurb
Ponownie podszedł do takowego.
- Przepraszam, ale jest ktoś taki jak łowca Drowów?
Tarn
To przynajmniej nikt nie zobaczy jego obecności. Bogaty mieszczanin do zabicia mieszkający w tej wieży? Zaczął szukać ściany. Kiedy już znalazł chodziłby przy niej. Stawiał ostrożnie stopy, by nagle nie fiknąć ze schodów.
Jayna
-Może być ciekawie, więc jasne, że chcę. - Uśmiechnęła się.
Alek
Spróbował się odwrócić zanim ork zdążył cokolwiek mu zrobić, jeśli mu się udało, to przygotował się do walki.
Właściciel
Taczka:
- Ale to dopiero na miejscu. - wyjaśnił, gdy statek odpłynął.
//Zmiana tematu, założę. Będziesz mogła zacząć, byleby nie od kontynuowania tej rozmowy :V//
Rzucił się na Twoje plecy i spróbował Cię udusić, jednocześnie przygniatając Cię do ziemi.
Wiewiur:
- Jeśli jest, to ja nim na pewno nie jestem. - prychnął.
Idąc po ścianie dość szybko natrafiłeś na mebel, który może być tylko i wyłącznie łożem, całkiem sporym.
Max:
Dwaj faceci, w sumie od początku swej przygody ze strażą nie widziałeś żadnej kobiety w pancerzu straży miejskiej.
Bulwa:
//Jak Akademia, zią...?//
Gdurb
- A nie wie Pan, gdzie jest jakiś mag posługujący się magią bojową?
Tarn
Wyciągnął miecz, po czym zbliżył się do tego łoża.
-Witom panocków! Jażem je Tytus i bydem woszym partnerem w dokach! A panocki jak się zwom?
Właściciel
Bulwa:
//Warhammer? Niewinny!//
- Nie każdy Mag jest zrzeszony w Gildii i ja należę do tego typu wolnych strzelców. Zaś macie zdobyć dla mnie pewien... nazwijmy to po prostu artefaktem, dobrze?
Max:
- Och, Pradawni... - mruknął jeden i westchnął, najwidoczniej nie ciesząc się z Twego towarzystwa.
- Nie jęcz, mogło być gorzej. - odparł nieco bardziej optymistycznie drugi.
Wiewiur:
No cóż, nadal jest tam ciemno, więc nic nie widzisz.
- Nie, nie wiem. A co?
-Raz kiedy jakiś mag powiedział mi że mam szukać artefaktu trafiłem do lochu pełnego szkieletów, szlamu i gigantycznego minotaura. Na końcu okazało się że dostarczyłem ch*ja jakiegoś gigant, gdyż tylko wywar z niego mógł przywrócić przełożonemu maga płodność. //Killroy pamięta//
Przypomniał sobie dawno historię.
-Dobra nie wnikam.
-Pradawni? Rozumiem, że jakieś bóstwa.
Spróbował jakkolwiek dźgnąć orka, bo chyba z miejsca się nie ruszy.
Gdurb
- Jakiś Drow mnie w kuźni nawiedził, spać spokojnie nie mogę bo się boję że przyjdzie ponownie. Szybkie to jak diabli, więc szukam kogoś kto mógły mi pomóc.
Tarn
Podchodził do łóżka i dźgnął miejsce, gdzie powinien ktoś leżeć. Wiadomo środek łóżka bądź jego okolice.
Właściciel
Max:
Widać, że nie miał ochoty na filozoficzne rozprawki o religii, więc jedynie potwierdził skinieniem głowy i milczał.
Taczka:
Jedno pchnięcie, nawet tak celne, jak to, nie wystarczy, żeby go wyeliminować.
Bulwa:
//Gdzie to się odpi***alało, Bulor? :V//
- Ciekawa historia. Niemniej, tutaj nie chodzi o członka przedstawiciela jakiejkolwiek rasy, to masz zapewnione z mojej strony.
Właściciel
Wiewiur:
Wzruszył ramionami, lecz Ty poczułeś, jak ktoś trąca Cię dłonią.
//Dźgasz tak, żeby zabić?//
Szedł, oglądając się za lepszymi kobiecinkami, z miną zboczeńca.
Właściciel
Było takich sporo i albo tego nie zauważały, albo nie chciały zauważyć.
Gdurb
Sprawdził kto to.
Tarn
// Raczej tak, bo innego dźgania na ślepo sobie nie wyobrażam ;-; //
W sumie robił to cały czas. Są już w dokach, czy dalej w drodze?
//Kurcze pieczone, muszę pomyśleć co tu zrobić, więc odpis zrobię dopiero jutro. :/ //
Właściciel
Taczka:
//Wbijasz miecz i sruuuuu! po wesołej drodze po narządach wewnętrznych.
Tak tylko sugeruję.//
Max:
Już widzicie okazały port, acz jeszcze się w nim nie znajdujecie.
Wiewiur:
//Ale na pewno tego chcesz? Tak na sto procent? Jesteś zupełnie, ale to absolutnie, pewien?
Nie zabijaj mej fabuły jednym pchnięciem, pls ;-;//
Stał tam Krasnolud z białą brodą i w rogatym hełmie, dzierżący w dłoni spory młot.
- Chcesz ubić śmierdzuncego Drowa, ta?
-Jok wygloda taki patrol? Chodzimy po dokach, nic ni robimy i czekomy na złodzjeji?
Gdurb
- Tak,mam zamówienie, a ona groziła mi, że jeszcze wróci.
Tarn
// K, jak to też będzie źle, to napisz ;-; //
Walnął płazem (?) miecza w lóżko.
//Dzięki za sugestię :v//
Spróbował jakoś wbić ostrze w brzuch Orka, żeby potem rozciąć mu narządy wewnętrzne.
//Killroy załozył raz taką grupkę co miała łącznie z nim i ze mną 5 członków. Takie typowe D&D z rzutami kośćmi, uproszczonymi zasadami i poje**nym humorem Killroya. Fajnie było//
-Pokazać ci sztuczkę z monetą?
Zapytał. Stara cyrkowa sztuczka z wbijaniem monety w ławę której nauczył się od matki
Właściciel
Bulwa:
//A myślałem, że grałem we wszystkich jego PBF'ach, a tu taki zonk, no proszę.//
Jako że mieliście ciągle sporo czasu, to skinął głową i upił łyk swego napoju, czekając na ową sztuczkę.
Taczka:
O ile nadal coś Cię przygniatało, to tylko i wyłącznie jego rozprute ciało.
Wiewiur:
- Za złote i gorzałkie jej napi**dolem.
Odpowiedział Ci zaskoczony, bez dwóch zdań żeński krzyk, oraz poderwanie się z łóżka jakiejś sylwetki, zapewne właścicielki głosu.
Max:
- Przy okazji sprawdzamy co też handlarze przewożą, rozdzielamy tłukących się po mordach marynarzy, szukamy przemytników i skrytek z nielegalnymi towarami i takie tam. - wyjaśnił jeden.
- I, na litość Pradawnych, przestań gapić się tak na każdą kobietę, jeśli tak bardzo chcesz, to idź z pierwszą wypłatą do burdelu, swoim zachowaniem psujesz nam renomę. - dodał, nieco ostrzej, drugi.
-Burdyl? Cóż to? - Spytał się drugiego. Teraz zwrócił się do pierwszego:
-Po co rozdzielać walczących? Nie się lejo, w kuńcu ich to znudzi.
Gdurb
- Da się załatwić. Gorzałka teraz, czy po skończonej robocie?
Tarn
// Czemu się tego spodziewałem? ;-; //
Cofnął się lekko przerażony. Cóż, niekiedy niechcący kobiety uderzał, każdemu mogło się zdarzyć. Niestety on do tego nie przywyknął więc był poruszony tą sytuacją. Gdyby sytuacja była bardziej sprzyjający, na pewno by ją przeprosił, spróbowałby to jakoś odpokutować, czy coś.
Spróbował je z siebie zrzucić, jeśli się mu udało poszedł dalej szukać jakiegoś żebraka.
Podrzucił złotą monetę zamkniętą ręką po czym gdy była w powietrzu pchnął ją pstrykającym kciukiem tak by owa moneta wbiła się między sęki drewna.
Właściciel
Max:
- Takie rozkazy. Każą rozdzielać, to rozdzielamy. Proste.
- A burdel, wiejski kmiocie, to nic innego jak miejsce, w którym płacisz za przyjemne chwile z kobietami. Pewnie nie miałeś takiego u siebie, nie?
Wiewiur:
- Pół lytra teraz, na odwagę, a później resztę.
- Kto tu jest? - spytała, a Ty zauważyłeś jak jej ręka wędruje do jakiegoś przedmiotu na stojącej nieopodal szafce nocnej.
Taczka:
Zostawiając za sobą trupa, znalazłeś jakiegoś mężczyznę z kikutami obu nóg obwiązanych brudnymi bandażami. Nieopodal leżały dwie drewniane kule oraz gliniana miseczka, w której nie było niczego poza jakimś guzikiem. Nawet nie zwrócił na Ciebie uwagi.
Bulwa:
Skomentował Twą sztuczkę powolnym aplauzem, acz zamiast patrzeć się na monetę lub Ciebie, wbił wzrok w bok, w kierunku drzwi wejściowych karczmy.
-Ja ci dam wiejskiego kmiotka!
Krzyknął, rzucając włócznie na bok i dobywając miecza.
Wzrok wrócił w tym samym kierunku. Czyżby przybyli przyszli towarzysze?
Gdurb
- Dobra, zamów ja zapłacę.
Tarn
- Ja przepraszam panienko, myślałem że to ktoś kogo mam zabić.- Mówił to szeptem, żeby nie wystraszyć kobieciny jeszcze bardziej, oraz by jacyś strażnicy ich nie usłyszeli.
Właściciel
Max:
- Chcesz, żeby pierwszego dnia wyje**li Cię ze straży z hukiem?
Bulwa:
Być może, a nawet jeśli nie, to przybyły osoby, którymi warto się zainteresować, a mianowicie odziany w ciemne szaty, wsparty o kostur, mężczyzna, zapewne Mag, Nag z egzotyczną klingą, obwieszony nożami... Właściwie to sam fakt, że był Nagiem to spory ewenement, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że rzadko lub wcale opuszczają oni Trujący Szczyt. Kolejny był człowiek, w jego wyglądzie uwagę najbardziej zwracała broń, a mianowicie wysadzany klejnotami, złoty sztylet, czarna rękawica na prawej dłoni z czerwonymi sznurami przechodzącymi przez nią i służącymi do mocowania rękawicy na dłoni oraz długi miecz z czarnym ostrzem oraz dziwną rękojeścią, która wyglądała na zrobioną z kości.
Cała trójka rozejrzała się po karczmie, Mag w końcu wskazał na Was i ruszył w kierunku Waszego stolika.
//Odsyłam Cię teraz do Galerii Postaci, a mianowicie do tych person:
Magnus (Ignis, Pan Ognia)
Artemis Enteri.
Eerci Etedisz.//
Wiewiur:
Uradowany wskoczył na stolik obok Ciebie i zamówił półlitrową flaszkę, teraz pozostaje zapłacić.
Mówienie szeptem to dobry pomysł, zaś gadanie o tym, że chcesz kogoś zabić już nie. Nagle pokój rozświetlił się za sprawą trzymanego przez kobietę świecznika z pięcioma zapalonymi świecami, które zapewne rozpaliła za pomocą Magii, oraz sztyletem zaciśniętym w drugiej dłoni.
Była nawet całkiem ładna: Zgrabna, z krągłościami, miała rude włosy, piegi w okolicach nosa oraz takie ładne, zielone oczy z dziwnym błyskiem...
-Za bitke wyrzucają? Słabo coś... Dużo płaco w tej stroży?
Gdurb
- Ile to będzie?- Zapytał się barmana.
Tarn
-Proszę, błagam nic mi nie rób. Nie skrzywdzę Cię obiecuję. Może później Ci to jakoś wynagrodzę. Tylko błagam nie atakuj!- Klęczał i błagał tę niezwykłe piękną kobietę o litości. Dalej myśli o misji. W sumie wie że ma kogoś zabić, ale reszty już zapomniał. Oczywiście szeptał dalej, może mówił trochę głośniej od szeptu.
-Widząc tą ekipę ja najpewniej będę robił za zwiadowcę. W sumie dobrze.
Powiedział pod nosem sam do siebie. Wyciągnął monetę ze stołu
Właściciel
Bulwa:
W momencie, gdy to zrobiłeś, oni przysiedli się do Was, korzystając z wolnych krzeseł. No cóż, nie wszyscy, bo Nag nijak mógł usiąść, więc stał obok.
//Czytałeś o tych NPC?//
Max:
- To szef Ci nie mówił?
//Weź serio sprawdź ich rozmowę, bo mam przeczucie, że mówił.//
Wiewiur:
- Dziesięć złota. - powiedział, wyciągając rękę.
- Daj mi jakiś dobry powód, żebym tego nie robiła.