(S)TALKING ANGELA
Witajcie! Poniższy tekst jest tylko przestrogą przed pobieraniem pewnej aplikacji... pewnej aplikacji nazwanej Talking Angela.
Tydzień temu odwiedziła mnie moja młodsza kuzynka Julka (6 lat) i jej rodzice. Kiedy Julcia zauważyła mój nowiutki tablet od razu się do niego dorwała... i zaczęła ściągać na niego pierdyliard aplikacji i gier. Pozwoliłem jej, w końcu jest jeszcze dzieckiem. Zostawiłem ją samą w pokoju i poszedłem na laptopa taty, by popykać trochę w World of Tanks.
Po dziesięciu minutach Julia wybiegła z pokoju z płaczem. Spytałem "co się stało?" i niestety nie usłyszałem odpowiedzi. Wróciłem do swojego pokoju, by zobaczyć czego ona się tam przestraszyła.
Ku mojemu ździwieniu - otwarka była aplikacja "Talking Angela", czyli kolejna gierka z serii "Talking Tom"... Nie miałem zielonego pojęcia co ją tu przestraszyło. Wyłączyłem tableta i wróciłem na komputer.
Nazajutrz postanowiłem trochę pograć w Talking Angelę. "Co jest z tą grą nie tak?!" pomyślałem, gdy ujrzałem białą kotkę siedzącą w kafejce w Paryżu chcącą ze mną pogadać. Zadawała proste pytania takie jak "Jak masz na imię?", "Jak się czujesz?". W pewnym momencie poczułem skurcz w mięśniach. W tymże również momencie Angela zadała pytanie "Gdzie mieszkasz?". "Śmiechłem" i podałem jej fałszywy adres. Natychmiastowo zbladłem, gdy spytała "Dlaczego kłamiesz?". Postanowiłem usunąć to gówno najszybciej jak się da.
Gdy kliknąłem "wyjdź z gry" Angela spytała "Już idziesz? Zostań ze mną!". Wyłączyłem tableta. Po jakimś czasie ponownie go włączyłem i próbowałem odinstalować appkę. Właśnie, PRÓBOWAŁEM. Tego się nie dało usunąć. Przycisk "odinstaluj" po prostu zniknął...
Zabrałem tablet do mojego kolegi (nazwijmy go K), który jest specem od sprzętu komputerowego. Opowiedziałem o swoim problemie. Niestety K nie wiedział jak pomóc. Zdecydowaliśmy się na ponowne uruchomienie gry. K zauważył coś dziwnego. Była to SYLWETKA JAKIEGOŚ FACETA odbijającego się w oczach kocicy! Angela spytała ponownie "Gdzie mieszkasz?". Napisałem ponownie fałszywy adres. A ona ponownie odpowiedziała "Dlaczego kłamiesz?". Serce zaczęło walić mi jak młot, gdy na ekranie wyświetlił się... dom K.
Zauważyliśmy również, że kotka notorycznie mruga. K postanowił liczyć mrugnięcia, tak z ciekawości. Po kolejnej przegranej sesji zajrzałem niechący do galerii. Co w niej ujrzałem? Zdjęcia robione z przedniej kamery tabletu, przedstawiające MNIE i K. A wiecie co było najstraszniejsze? Było ich tyle, ile mrugnięć Angeli...
Miałem dość, wziąłem młotek i rozstrzaskałem tablet w drobny mak. Tydzień później doszła do mnie wiadomość, że K nie żyje. Zapewne to czeka również mnie. Dlatego proszę, NIE INSTALUJCIE TALKING ANGELA.
Sylwetka w oczach Angeli: